Przygotowanie miejsca na roze w zwize bylo trudniejsze niz nam sie wydawalo. Podczas kopania osypywal sie i nie bylo specjalnie sposobu, by temu zaradzic. Po wykopaniu dolkow na okolo 30 cm glebokosci natknelismy sie na izolacje z jakiegos wyjatkowo opornego tworzywa. Ostatecznie udalo sie je wyszarpac, wykopac glebsze doly i wypelnic blisko 150 litrami ziemi ogrodowej kazdy z nich. Jak pomysle, ze czeka mnie taka przeprawa ilekroc bede chciala cos zasadzic, to przestaje sie dziwic Norkom, ze wiekszosci z nich wystarczy kawalek rowno przycietego trawnika przed domem i ewentualnie pare donic z kwiatami na tarasie. Ale nie mam co narzekac, byloby gorzej gdybym natrafila na skale zamiast izolacji, bez wysadzania by sie nie obeszlo...
Kamienie przy tarasie to pomysl meza, nie bylam do niego z poczatku przekonana. Ale skoro juz te kamienie pozbieral i przyniosl, to nie mialam serca odmowic. Beda czesciowo przykryte trawnikiem, moze uda sie troche je poprzestawiac,pokombinowac z roslinkami na skalniak, zobaczymy. A jak nie to wyniose pod oslona nocy i bede udawac, ze nic mi na ten temat nie wiadomo ;D
Na tym zdjeciu widac roze flammentanz. Po drugiej stronie tarasu znajduje sie New Dawn. Podobno nadaja sie na tutejsze warunki, obie kupione na miejscu, wiec mam nadzieje, ze beda rosly.