Tak zmieniłam avatarek, co prawda zima się kończy, a na zdjęciu jej ostatnie podrygi. Te 37 kretowisk to tylko na tym pokazanym kawałku, a miałam ich znacznie więcej na całym podwórku. Na rabatce wykopki z tuneli zasypały mi cały rządek białych, wieloletnich, pachnących goździków, które sama sobie wyhodowałam. Masakra
Pozdrawiam Aniu.
Witaj Mój em też zamula kretowiska ziemią, którą krety wyrzucają, ale w pewnym momencie poddał się, ja rozgarniam nadmiar ziemi. Jak kiedyś wrzucałam jakieś zakupione granulki to o mało się nie strułam tym zapachem. Stosowałam też świece dymne, narozwieszane mam dużo kręcących wiatraczków z butelek plastikowych i one się mocno tłuką, ale tylko jak jest wiatr. Stosowałam też zakupione pułapki na krety, które zakopywałam w gumowych rękawicach, żeby nie poczuły zapachu. Wyobraź sobie moje zdziwienie jak zobaczyłam, że kret szedł tą samą drogą, a tuż przed pułapką skręcił w bok.
Ręce opadają, swoimi korytarzami wysuszają ziemię i korzenie roślin. Miałam też takiego upartego kreta, który co dzień podkopywał mi roczną hortensję, a ja udeptywałam ziemię i tak było kilka razy. Któregoś dnia podeszłam do hortensji, żeby udeptać ziemię, a ona biedna leży wykopana. Wykopałam duży dołek wyłożyłam go siatkowym workiem po ziemniakach, dałam nową ziemię i posadziłam hortensję. Na drugi dzień po pracy lecę do hortensji i co.... szedł i rył jak zwykle, ale worek pomieszał mu szyki. Zrył dookoła worka ziemię, a hortensja wreszcie mogła rosnąć spokojnie.
Widziałam u Ciebie te kretowiska. strasznie nierówna z nimi walka. My dokarmiamy cudze koty, nigdy ich nie przeganiamy, ale też nie spoufalamy się z nimi. One czasem coś węszą po ogródku, nornic i mysz raczej nie mam, bo trutka leży w słoiczkach, ale te czarne ziemne futrzaki są bardzo znienawidzone przezemnie. Zobaczymy, czy ten oprysk pomoże.
Krety panoszą się po trawniku i po rabatach. Zasypują mi niejednokrotnie całe rośliny. Tu i ówdzie czasem zapada się ziemia, nie cierpię tej kreciej roboty, a one bardzo pracowite są. Avatarek zmieniłam, bo udało mi się wyrwać na krótki wypad w góry, a widok z tarasu miałam piękny, więc go sobie uwieczniłam.
Na trawnik wysypałam nową porcję nasion trawy, ale u nas już jest sucho. Mam nadzieję, że urośnie mi nowa trawa, bo ta stara jest strasznie zmasakrowana, bo te krety nadal ryją i wysypują ziemię. Wiesz, że krecimi korytarzami biegają myszy i nornice. One też potrafią nieźle narozrabiać.
Ja mam zawsze problem z kretami. Wysypuję dużo ziemi kompostowej, a wiadomo, że tam są dżżownice. Podlewam ogródek i trawnik, więc robaczki i krety mają się dobrze u mnie. Kiedyś w jakimś programie ogrodniczym na krety zasugerowano, żeby w nory włożyć rozgnieciony czosnek. Zrobiłam tak, właśnie wtedy był przychówek kreci. Jak one wtedy ryły w tej ziemi, tak pod samym wierzchem. Ten zapach , który miał je wygonić tylko je jeszcze bardziej rozjuszył. Ziemia się ruszała od ich manewrów. Około 7 lat temu u nas było dużo opadów, do tego stopnia, że deszcz nie wsiąkał w ziemię. Kora pływała mi po trawniku, a my do bramki chodziliśmy po rozłożonych dechach. Rośliny cierpiały z nadmiaru wilgoci i wtedy pomyślałam sobie, że jedyny plus tego nadmiaru wody to taki , że wytopi krety. I tu się pomyliłam bo one zrobiły sobie miejscówkę w moim kompostowniku, który był wyżej i tam przeczekały podtopienia. Widzisz jakie spryciule!