Witajcie
Dostałam w spadku dwa skrzydłokwiaty! Jako osoba wiedząca o kwiatach to że są i mają liście, nie potrafię biedaków odratować.
Jeden miał więcej żółtych i brązowych liści, niż zielonych, i ilościowo bardzo mało. Drugi wyglądał w miarę, ale tez sporo żółtych i brązowe końcówki.
Pamiętając co się podejrzało u babci, nie zastanawiając się długo, złapałam za nożyczki i ciach ciach pozbyłam kwiatki żółtych liści, dosypałam ziemi i hop pod prysznic. Polałam wodą i zostawiłam aby woda ściekła. Po paru dniach dolałam wody z odżywką. Dumna z siebie że tak pomogłam biedactwu :tan, stwierdziłam że poczytam na forach o kwiatku. Więc tak nie podlewam go bez sprawdzenia ziemi, pryskam liście codziennie lub co dwa dni. I jak jeden jakoś się trzyma, nawet zakwitł(chociaż ponoć wcześniej nie miał z tym problemu), to drugi liście ma obwisłe i za nic nie chce się podnieść. Stoją w pokoju, nie wystawione na słońce.
Wiem że takich tematów było a było, ale mimo ze staram się stosować do rad, stan się nie poprawia
Jako że to są moje pierwsze kwiatki, strasznie się przejęłam ich odratowaniem