Aniu bardzo się cieszę każdym Twoim wpisemwiem że jest trudno wpaść choć na chwilę do każdego , dlatego nie zawracam głowy tylko siedzę jak mysz pod miotłą, czasem coś pisnę
Kontuzji nogi nabawiłam się czternaście lat temu, ale to długa historia,noga nie boli mnie w ogóle.ale mam problem ze schodzeniem po dłuższej wędrówce, o czym oczywiście zapominam. teraz też tak było, tylko teraz to nie odpuszczę lekarzowi bo jaki to komfort życia odmawiać sobie tego co się kocha najbardziej.
Ale nosi mnie muszę coś robić bo zwariujea przecież kanciki niezrobione, skrzynie mam wypełnić kompostem, zasiać. W lipcu miałam plan iść w góry prosty szlak na Kasprowy i zjechać kolejką bo zejście jest niemożliwe w moim przypadku, to los sobie zakpił ze mnie w Dolinie Chochołowskiej.nie znoszę siedzieć i nic nie robić, jeszcze dwa tygodnie ściągnę to cholerstwo i pomknę gdzieś przed siebie, sorki ale mam kryzys, miłej niedzieli życzę po miziaj Everesta cudnie się wabi. Każdy z nas ma swój Everest, jak ja swój zdobędę to będzie euforia.
Mirello dzisiaj słoneczko, u mnie jest więc u Ciebie też, musi odgonić wszelkie kryzysy, kontuzja nogi jak jest to niestety trzeba wyleczyć, jest czas na szukanie inspiracji i planowanie, pozdrawiam
Agatko, u mnie też cudowna pogoda była, nie obijałam się, wzięłam się do pracy,z pomocą męża i córki przesadziłam zioła , rosły w zacienionym miejscu,uzupełniłam skrzynie kompostem, ziemią , zasiałam rzodkiewkę, marchew, pietruszkę , szpinak, nie wiem co z tego wyrośnie robiłam to pierwszy raz w domu posiałam sałaty ,cykorię,bazylię i posiedziałam w ogródku było tak przyjemnie zapach fiołków rozchodził się po ogrodzie, słońce wprawiło mnie w cudowny nastrój, tak jak pisałaś jest czas na planowanie, planowałam, zatrzymałam się na trochę bo stale gdzieś pędzę.
W ogrodzie przeplatają się zapachy, jest cudownie, słońce rozleniwia, dominuje kolor szafirowy, kawa smakuje o niebo lepiej niż w domu, chce się żyć, skowronki nucą swoje trele, Tygrys szczęśliwy wygrzewa się w słońcu, czego chcieć więcej