To pora na mnie

Dotarliśmy w nocy, bo na końcu był Sebciu i nasza rodzina, wracając GPS nas błędnie poprowadził, więc natłukliśmy dodatkowych kilometrów, potem żarówka padła i jazda na halogenach
ale to pryszcz, bo przede wszystkim była radość ze spotkań
Wątek znam od początku, wszystkie zmagania, rozterki, wzloty i upadki...dążenie do ideału i przede wszystkim wizja, tego co się chce, ta była od początku zdefiniowana...tak przynajmniej mnie się zdaje
...po tej ciężkiej pracy powstał ogród przepiękny, nietuzinkowy, jedyny w swoim rodzaju, kryjący ciekawostki w każdym zakamarku, tętniący bujnością, różnorodnością i życiem, bo wszystko jest tam naturalne i ma się dobrze

..jest miejsce reprezentacyjne z gośćmi, są ławeczki, kąciki wypoczynku, szum wody, powiew traw, cudny zakątek z jabłoniami i kurami, trawa aż prosi by na niej zalec, jest bylinowy, angielski raj z ulami, jest warzywnik, zapełnionym dobrodziejstwem i pięknymi detalami, a to wszystko zaprasza odwiedzających kolejnymi otwartymi drzwiami..każde kryją tajemnicę....
i w końcu oni, gościnni, otwarci, z dużą wiedzą wynikającą z obserwacji, na zasadzie prób i błędów, ich wspaniała gościnność, cudowne potrawy, ja wysiadam ze swoimi umiejętnościami

..obdarowali mnie roślinami, które w ich ogrodzie były dla mnie odkryciem

i byli inni zakręceni ogrodowo, było wesoło i ciekawie, to urok tych spotkań
to teraz ogród moimi oczami
Kondziu, Andrzeju, bardzo dziękujemy za gościnę i zapraszamy z rewizytą
niestety ja będę długo nawijać

na początek cudny przedogródek, dla mnie mega piękny, ilość tych dorodnych trzmielin powala, hortensji i ich odmian też
a co z Waligórą mus
i ze mną