Na mojej ulicy budował się dom.
Na środku wjazdu stała latarnia.
Urzędnicy się na niego wypieli, jak prosił o przesunięcie.
Pewnej nocy wziął ekipę i rano słup stał już w innym miejscu.
Nikt nie zauważył różnicy, bo trzebaby mierzyć, robić nowe plany, dochodzenie....więc zostało i już.
Projekt oddawaliście do pozwolenia na budowę.
Potem do oddania domu trzeba wziąć geodetę, który mierzy stan obecny...i dopiero z tymi zmianami do urzędu.
Na projekcie budowlanym ścieżek nie musi być...ważna jest furtka i brama.
W środku robisz co chcesz, jedni kostkują cały plac, a inni jeżdżą po zielonym.

Już wiem gdzie widziałam kulki w okrągłych skarpetkach
https://www.ogrodowisko.pl/watek/2587-ogrod-sylwii-od-poczatku-czii?page=1104

To w takim razie czysta głupota. Bo co zmienia fakt, że na swoim własnym podwórku robię trawnik, za chwilę kostkę, później rozbieram sypię żwir. Według mnie to powinno być wolność Tomku w swoim domku. Jedynie co to niech sprawdzą czy stan techniczny jest zgodny z opisem tzn. mam być dom jest dom. Przecież nie każdego stać na to by od razu robić ogrodzenie, kostkę tarasy i ogrody. Wcześniej nikt nie dbał o takie duperele i ludzie domy pobudowali, ruch w gospodarce był i każdy był zadowolony. Dziś rozpoczęcie budowy to droga przez mękę, pozwolenie na to i tamto, tyle i tyle dni na uprawomocnienie pozwolenia później dodatkowo uprawomocnienie uprawomocnienia itd. Zbierzesz wszystko wybudujesz i przyjdzie ktoś i Ci powie że nie odbierze bo furtka 2m dalej. Jak ma cokolwiek w tym kraju się rozwijać?