Niezły kawałek świata dostaliście do opieki. Można poszaleć. Daleko od domu, czy rzut beretem?
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Byłam u Ciebie a Ty u mnie
25 km od nas. Póki co mamy tam plantację minikiwi, kilkanaście nowych drzewek owocowych, maliny, jagody kamczackie. Dojdzie borówka amerykańska, szparagi, szklarnia...
W stodole leży kilka worków z runem owczym. Zastosuję to jako ściółkę.
Bardzo nas cieszy ta działka, bo tu w mieście dosłownie 200m od nas w ciepłowni ma powstać spalarnia śmieci. Jakoś w czarnych barwach widzę moje warzywa pod gołym niebem w związku z tym.
O matko! Kto wydał zgodę na budowę spalarni na zamieszkałym terenie? Masakra.
25 km to odległość do przyjęcia. Transport nie zabija kosztami, a i podróż nie zabiera dużo czasu. Czekam więc na pierwsze zdjęcia z jagodnika, sadu i warzywnika. Rozumiem Twoją radość, bo do samodzielnej uprawy warzyw miałam zawsze słabość.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Prezydent miasta pomimo sprzeciwu mieszkańców.
Do przyjęcia tym bardziej, że Mamusia po drodze. Zawsze można na pogaduchy i "chleb ze smalcem" wskoczyć.
Osobiście to mogłabym zawodowo już nie pracować tylko zadomowić się gdzieś gdzie mogłabym wyhodować sobie jedzenie. Takie życie proste które znam z dzieciństwa. Do książek teraz dostęp jest nieograniczony w różnych abonamentach, gorzej z podróżami po naszej pięknej krainie.
25 km jest do przyjęcia, moja działka oddalona od domu 21 km, a dojazd dobry więc myk i jesteśmy na miejscu... Samodzielnie wyhodowane warzywka to jest najlepsza sprawa, smakują "swoim sercem" i dbałością. Życzę powodzenia i wypoczynku wiejskiego...
Zgadzam się z Tobą Rumianko.
Na tej naszej wsi jest zimniej już w mieście. Zmarzły nam liście u wszystkich minikiwi.
Owinięcie sznurkiem nie przejdzie, bo za blisko muru jest ta rura umocowana. Są otuliny na rury, nawet na kawałku mam i trzeba po prostu pociągnąć na całości.
Tymczasem kwitnienie palibinów coraz bliżej.