myślami już wymykam się do kwitnących roślinek.. co dzień bywam już regularnie w ogrodzie . to mi znacznie poprawia humor i reguluje pracę żołądka i głowy ( tylko bez śmichu ) .
bardzo chcę coś już działać przy pielęgnacji , ale na razie zostałam pozbawiona narzędzi . M schował po ekscesach na wierzchołku brzozy tak że nie wiem czy mi je w kwietniu odda . tak więc trawy kroiłam dzisiaj nożem kuchennym ( piłką ) a co zostało to kończyłam nożyczkami krawieckimi . oczywiście przed powrotem jego z pracy narzędzia zbrodni zostały zabrane a teren uprzątnięty . tyle na dziś ....jutro rano znowu rehabilitacja.
czekam z utęsknieniem na kwitnące skalnice
milutkie orliki
kokoryczki
i aż wreszcie zrobię sobie wgłębnik pod brzozą i będę tam medytować na starość ....kiedy to będzie ?