cześć Marta . musiałas chyba się zakopać w szkółce , bo cię tu "ani widnu , ani słychu ".
z koniczyną masz rację , tej jednej nie odpuszczam i od razy chwastox ekstra i starane . spokój na 3 lata . trawa przy koniczynie nie ma szans. zostaną potem placki jak zaniedbamy.
u mnie na wiosnę jest łąka i zawsze czekam z pierwszym koszeniem do czasu jak przekwitną . kocham taki widok . kwitnie tez na fioletowo kurdybanek .....który niestety w tamtym roku tępiłam już opryskiem , bo tak się rozpanoszył że szok
Zapobiegawczo nie stosuję niczego, róże wystawiam na próby samodzielnej walki z chorobami.
Niech się uodpornią bez mojej ingerencji.
Mydło stosowałam głównie z uwagi na mszyce, przy okazji podniosło to chyba troszkę odporność róż.
Mleko czy sodę stosuje się gdy już widać, że róża ma mączniaka, wcześniej nie ma potrzeby.
Zresztą, on atakuje dopiero zwykle w drugiej połowie lata.
A mleko to nie środek, który działa na tyle długo, najlepiej działa po świeżym oprysku.
Uprzedzam też, że po takich zabiegach często na liściach pozostają białe zacieki, które niektórzy mylą z objawami mączniaka .
wielkie dzięki . ja też raczej róż nie rozpieszczam . jedynie czego pilnuję to nawożenia moją miksturką z guana gołębi , bo widzę że bardzo to lubią . a wiesz że zauważyłam że podniosła się ich odporność na choroby odkąd przestałam stosować sztuczne nawozy . jednak chemia to świństwo . to coś jak antybiotyk ...niby pomoże a potem chorujesz co chwilkę , boś słaba
Alinko,dziękuję za rady ws.nasadzeń róż.Najbardziej lubię w pastelowych kolorach i takich mam najwięcej.Jesienią będę grupować.Jak będę miała jakieś wątpliwości ,zgłoszę się na pewnoPozdrawiam