Z obserwacji róż:
Jak już pisałam, zaatakował je mączniak i plamistość. Najbardziej "dostało się" Chopinom i (najprawdopodobiej - nazwa wg netu) Papageno. Mają i jedno i drugie, mocno

Donicowa Scarlett -tylko mączniak. Pastelle są zdrowe, jak gdyby nigdy nic. Inne nn wielkokwiatowe - tylko plamistość. Róże są sadzone w rzędzie, więc w niewielkich odległościach od siebie.
Pytanie - czytałam ze trzeba usuwać zarażone pędy i liście. To co - wycinać np cały nowy dłuugi przyrost jeżeli na długości liście są chore? A z Papageno to zostałby tylko kikut