I jeszcze taka mała dygresja. Czytałam różne wątki, i piszecie że ten rok wyjątkowo "bogaty" (hmmm) w choróbska i szkodniki. Żeby nie powiedzieć w złą godzinę - u mnie była tylko mszyca późną wiosną.. I teraz kret w jednym miejscu wariuje (przy jeżynie - tak na marginesie..Mam nadzieje ze nie zeżre korzeni). Mączniak był na jednej róży.. I to chyba tyle. Ślimaków u mnie nie ma wcale (nie wiem dlaczego, czy ich nie ma w ogóle w okolicy? U teściowej, obok, tez nigdy nie spotkałam..).
Mam wrażenie, że bardzo lubisz donice. Masz bardzo dużo, ładnie je komponujesz, ale ile musisz podlewać ?!?! To mi przypomina klimaty śródziemnomorskie, tam niektóre panie mają po dziesiątki donić powystawianych gdzie się da: parapety, murki, płoty, słupki, pieńki, obrzeza ulic
U mnie też ślimarów nie ma ufff....
A na kreta przy warzywniku wetknęłam do ziemi odstraszacz za całe 15 zł, tak na próbe i powiem że działa. Kupiony przez internet, z tym że ma zasięg tylko na 300 metrów. Muszę więcej kupić, bo mi kret zjadł borówkę, szemrany typ a nornic nie ma, bo moje koty radzą sobie z nimi idealnie
Agatanowa u Oli jest chyba 0,45 ha jak dobrze pamiętam.
Mam, co prawda tylko 1 szt., w pierwszym roku nie powala, kwitnie z duuzymi przerwami, tj. kwitła w czerwcu, teraz długa przerwa i zakwitnie pewnie niedługo, bo ma pąki, mi zjadła ją częściowo gasiennica. Kwiat dośc drobny, zapach...? Nie przypominam sobie, żeby był długodystansowy, ja wkladałam nos w kwiatka Ale może to dlatego, że miałam łącznie ze 3-4 na krzyż
Pewnie, tak jak u Wilczycy, gdy sadzi się wiecej krzaków i są już dojrzałe (ponoc rożom trzeba dać 3 lata, żeby pokazały, co potrafią - tak chyba mawiają Viva i AniaDS), to widać wtedy efekty. Póki co ja czekam zatem