Dziś ostatni dzień urlopu...szkoda trochę

W tym roku nietypowo było, bo w czasie urlopu nie plewiłam...

Zaczęło się od przyjazdu Kasika we wtorek, potem, w środę, pojechaliśmy po Małgosię z Krzysiem i razem zwiedzaliśmy Kraków(ale upał był) i ogród Alinki.
Z ogrodu Alinki nie mam ani jednego swojego zdjęcia...nie mam pytań. Muszę się uśmiechnąć o zdjęcia u Kasi, albo Małgosi
Potem, w czwartek, była u nas Monika z eMusiem i Łukasz żurawkowy, Małgosia z Krzysiem, Kasia już z eMusiem. Piątek był wypoczynkowy, w sobotę byliśmy u Małgosiów. A jeszcze przedtem słynne już drożdżowe ciasto Grzesia w mojej kuchni

Zawsze męczymy Grzesia o to ciasto...wychodzi koncertowe

