Wzielabym ten drugi, ale tylko wiosna, czyli w kwietniu, ze wzgledu na te 100 dni dzialania. W czerwcu wzielabym juz inny (nawoz PK, czyli fosfor i potas), albo zmniejszyla polecana dawke, zeby roza od sierpnia zaczela przechodzic w faze spoczynku.
Nawozy dlugo dzialajace wymagaja stalej wilgoci, zeby mogly "wypuszczac" z siebie te nawozy. Trzeba uwazac, zeby rosliny nie przelac
Ewa to ja jeszcze z pytaniem. Powiedz mi czy jak już przytnę te róże i ona się rozrośnie to na drugi rok też ja ciąć tak nisko? To głupie pytanie ale ile taka róża powinna mieć pędów żeby ładnie wyglądała i żeby następnym razem jej tak mocno nie przycinać.
I jeszcze jedno, gdzieś czytałam że róży pnących się nie przycina. Chyba u ciebie widziałam info, że trzeba na początku ja prowadzić w poziomie potem przycinać słabe pędy. U mnie new dawn rośnie już chyba 5 sezon i w ubiegłym roku zakwitła tylko raz, zastanawiam się dlaczego? Była stałe nawadniana, jest dosyć gesta rośnie w miejscu osłoniętym od wiatru... Może faktycznie wzmocnię ja nawozem mineralnym. W ubiegłym roku tego nie zrobiłam bo w nogach rosły truskawki.
I kolejne pytanie o róże na pniu: czy mogę ją przyciac w tym roku i czy też powinnam uważać żeby nie krzyżowały się pędy? A może lepiej jej nie przycinać bo ta korona naprawdę nie jest powalająca...
Z zabiegów dodatkowych zamierzam róże opryskać moslilanem na początku maja w połowie i na początku czerwca. Tak mi doradzili w rosarium i rzeczywiście cały sezon róże miały ładne liście i prawie w ogóle nie było mszycy.
Z nawozów mam taki z NPK 27+15+12%
Acetamiprid (Mospilan) nie jest dopuszczony do użytku przez ogrodników hobbystów. Co oni wam w tej PL za trucizny sprzedają? Tylko rolnicy mogą tego używać i to bardzo uważając na to, zeby nie wejść w kontakt z tą substancją i jej broń boże nie wdychnąć przypadkiem.
Możesz pokazać te róże o których piszesz?
Zawsze wycinamy krzyżujące się pędy, żeby się nawzajem nie uszkadzały. Rany to otwarte drzwi dla chorób wszelakich.
Ten nawóz który masz ma o wiele za dużo wszystkiego, a najbardziej azotu. Po takim rośliny są przenawozone i łatwiej padają ofiarą szkodników i chorób.
Mospilan polecił mi pan z renomowanej szkołki różanej, nawoz do róż kupiłam w centrum ogrodniczym - wydawałoby się, że to dobre źródła dla osób nieznających się, szukających porady.
Ewa moje róże są na str 47, na samym dole.
Oczywiście już więcej nie użyję tych preparatów i zastosuję się do twoich porad.
Wiesz, ten polecony środek działa dobrze, tylko jest szkodliwy dla zdrowia. Czy ten pan zalecił Ci chociażby założenie rękawiczek i ostrożność przy kontakcie z tym środkiem? I co zrobić z resztkami, bo do kanalizacji ani do rzeki wylewać tego nie można. Wiem, że w PL nie prowadzi się szkoleń dla personelu sprzedawającego środki ochrony roślin. Wychodzi też na to, że ogrodnikom hobbystom sprzedawane jest wszystko jak leci.
Chciałabym zobaczyć fotki tych róż teraz, w gołym stanie, jeśli można
Nawet jeśli pan by nie zalecił, zawsze się przebieram i zakładam rękawiczki. Nigdy nie wylewam resztek do kanalizacji, mam mały spryskiwacz i staram się zrobić tylko niezbędna ilość jak cos zostaje to psikam po roślinach na działce.
Nie zdążyłam napisac do Ewy Frezji na priva, dziś to zrobię.
Po pracy zrobie też zdjęcia róż. Muszę je rozbroić z agrowłokniny, bo na zime je okrywam. Zastanawiam się czy już można je rozebrać na stałe z ubranek czy zaczekać do końca marca.
Jak coś...to mam w zanadrzu Jak się cieszę, że piszesz Ewa o tej szkodliwości stosowania tych środków ochrony roślin i zachęcasz do włączenia myślenia w tym temacie. U nas to jeszcze reklamują np.p.Dowbor roundap..to jest problem na dużą skalę.
Kasiu, Ty masz obok warzywa...noooo
Hej Ewa tak mam warzywa, ale przestawiam donice z warzywami w trakcie pryskania w odległe miejsce. W ub roku nawet nie jadłam truskawek z donicy z rożą bo nic tam nie było, może jedna.
Ewcia napiszesz mi na priva nazwy tych nawozów?
Jestem przeciwna środkom chemicznym, jednak zmylił mnie ten człowiek w szkółce. Od poczatku walczę z opuchlakami i nic na nie nie dziala, nawet nicienie. To trochę była desperacja. Nawet zrezygnowałam z większości warzyw na balkonie. Posiałam tylko na wiosnę rzodkiewkę, cebulę a potem pomidory w osobnych donicach.
Niestety opuchlaki zostały i w tym roku chyba znowu będę musiała wymienić całą ziemię, albo posadzę w osobnym pjemniku rochodniki, przeznaczone na pożarcie robalom.
U nas przestraszyli się wreszcie skutków i coś się zaczęło dziać w tym temacie.
Jestem bardzo za ekologią w ogrodzie i cieszę się, że Ty również Wiadomo, czasem chemia się przydaje, ale w większości przypadków jest niepotrzebna i niestety nawet nieskuteczna.
Najbardziej się dziwię, że nie ma w PL przepisów dotyczących sprzedaży tych środków, że może je sprzedawać każdy, bez żadnej znajomości tematu.