przekopałam sobie dziś dopołudnia dalszy fragment poletka pod lawende. i kopało się wyjątkowo dobrze - już dawno ziemia nie była woilgotna na głębokośc szpadla. ale denerwowało mnie coś innego - nie wiem czy czyściłam terez z darni czy ze....szkła.
wiedziałam, że tam bedzie ale nerw mnie na to bierze. najgorsze, ze wiem dzięki komu mamy taki "prezencik" pod ziemią.wrrr...
najgorsze śmieci i tak uziemilismy na dobre, ponieważ tam gdzie dziś stoi domek ogrodnika dawniej był staw. gdy kupilismy ziemię był juz on niewielki, obrośnięty trzciną a w nim...wysypisko. czego tam nie było. niektórzy dziwili sie dlaczego bo zakopujemy. ale my uznalismy, że gdy zachce nam się mieć staw to łatwiej będzie wykopać nowy niż wyczyścić ten. a wyglądało to tak (6 lat temu)
a tu juz zasypany