Jeśli dobrze, szeroko i głęboko przygotujesz dołek z dodatkiem kwaśnej próchnicy (nie torfu!) i będziesz dbała o podlewanie (zalanie mu nie grozi

) to daj mu czas i chłopak się zadomowi, ukorzeni i złapie wiatr w żagle.
Jak dla mnie to Tereski ambrowiec albo miał uszkodzony system korzeniowy, albo go przesuszyła, zapominając o obfitym podlewaniu. Z materiałów zapodanych (tam jest - druga pozycja- opracowanie dla szkółkarzy) to zdrowe drzewo, jedynie może być nękane przez mszyce i inne ssąco-kłujące, ale poza względami estetycznymi niczym większym nie zagrażają. Ambrowiec nie jest odporny na suszę i pożary (realia amerykańskie). Ma cienką korę i w młodym wieku może podmarzać. Dobra wiadomość taka, że odporny jest na werticiliozę (
uwiąd ). Jedyne groźne choroby to rak i zaraza ambrowców jeśli drzewo jest w złej kondycji. Ważniejsze aspekty pisałam w watku, m.in. zbyt wysokie ph i związana z tym chloroza ale to od razu samo drzewo sygnalizuje kolorem liści.
Teraz obserwuj liście i w razie czego zastosuj oprysk na "robale", np. HT lub Decis. Równie dobrze w transporcie mógł się nadwyrężyć. Daj mu czas i tyle
edit. Ładniusi ci on.... tfu, tfu... brzyyyyydal