Nawozem broń boże!
Jest kilka sposobów, by pomału zakwaszać glebę wokół.
- Wersja pierwsza na teraz to kupić worek kwaśnego torfu. Namoczyć część torfu w (np.w jakiejś starej poszewce po poduszce) w kuble lub beczce deszczówki. Torf w miarę odcisnąć i tym podlewać. Brzmi pracochłonnie, ale to łatwy sposób na zakwaszenie gleby na szybko i co ważne bez chemii, czyli zasolania gleby.
- Możesz też drugi worek kwaśnego torfu rozłożyć w promieniu metra, po kole obrębu korzeni. W trakcie deszczu i podlewania dodatkowo torf będzie się wypłukiwać i przekazywać swoje ph. Po dwóch miesiącach trzeba torf zebrać (mozna domieszać do kompostu). Ta wersja nie jest fenomenalna, ale tymczasowo może być.
- Delikatnie, po za obrębem wkopania bryły korzeniowej, tak by nie naruszyć korzeni mozna wybrać ziemi i w ten rowek nasypać rodzimej ziemi zmieszanej z podłożem do borówki amerykańskiej (to podłoże ma niższe ph aniżeli dla rododendronów)
- i kolejna, doskonała wersja (ale to raczej na wiosnę, w marcu) Mazanowa to nastawić zakwas razowy taki jak na chleb i tym w rozcieńczeniu podlać. Podpytaj Mazana o proporcje, bo nie pamiętam teraz. Zakwas silnie zakwasza i dodatkowo wprowadza dobre bakterie i grzyby do gleby. Ph cos w okolicy 3.
Dasz radę