Datury są łatwe, potrzebują tylko dużo wody i nawozu, oraz półcienistego stanowiska, bo w palącym słońcu szybko klapią im liście. Zimą trzymam je przycięte w garażu i podlewam raz na miesiąc. Pięknie pachną te w żółtym kolorze. Teresko dasz sobie z nimi radę na bank
Ja przycinam je jesienią, kiedy chowam je do garażu, żeby zajmowały mało miejsca. Ucięte gałązki wsadzam do słoika z wodą, żeby puściły korzenie( będą z nich nowe datury) Zimą obrywam liście do golasa, jeśli jakieś chcą urosnąć, więc z doniczek i słoika sterczą same badylki. Trzeba tylko uważać, żeby nie zasuszyć ich na amen, bo skoro rzadko się je podlewa, to łatwo całkiem o nich zapomnieć.
Jeśli masz od kogo to weź sobie taką uciętą gałązkę i sama ją załaduj do słoika z wodą, bardzo szybko puszczają korzenie, a na wiosnę wetkniesz do ziemi i gotowe. Mogę Ci Agnieszko wysłać jesienią to co zetnę ze swojej datury, tylko mi przypomnij w październiku