waldek727
01:19, 07 lis 2015

Dołączył: 08 wrz 2013
Posty: 4587
Większość przesadzanych z donic roślin zaczyna chorować, przysychać lub nawet całkowicie obumierać tylko z tego powodu, że nie przywiązujemy do tej czynności szczególnej uwagi.
Nieświadomi swoich błędów po krótkim czasie doszukujemy się stu różnych przyczyn zmian w wyglądzie roślin, nie zdając sobie sprawy z tego, że roślina dusi się swoimi własnymi korzeniami.
Oto przykład trawy wyjętej z donicy przeznaczonej do posadzenia w nowym miejscu.

Jeżeli wsadziłbym w takim stanie bryłę korzeniową do przygotowanego dołka, to najprawdopodobniej roślina nie przeżyłaby nawet pierwszego roku, lub porządnie ten zabieg odchorowała.
-Włókna tego systemu korzeniowego mają już naturalną tendencję do owijania się wokół siebie. A więc pętla będzie się zaciskać coraz mocniej.
-Korzenie główne nie mają możliwości wytworzenia nowych, młodych włośników korzeniowych które odżywiają roślinę.
-Całkowita powierzchnia korzeni nie ma styku z glebą w której rozpuszczone są sole mineralne.
-Brak w systemie korzeniowym odpowiedniej ilości powietrza, a woda będzie przechodzić przez tę plątaninę korzeni jak przez sito.
Co innego jak przed posadzeniem trawy porządnie rozluźnię jej bryłę z systemem korzeniowym i rozczeszę korzenie palcami tak, aby mogły sobie one swobodnie zwisać.
Czasami posługuję się również grubym szpikulcem, lub nawet nożem.

Teraz wystarczy je nieco skrócić i rozłożyć równomiernie na kształt ośmiornicy na kompoście usypanym w dołku. Następnie już możemy przejść do dalszych czynności związanych z sadzeniem.

____________________
Mój wątek Tam, gdzie jeże mówią dobranoc
Mój wątek Tam, gdzie jeże mówią dobranoc