Renata Agnieszki Basiu
było miło - słoneczko co chwila wychodziło z za chmur i nawet 22 stopnie było na termometrze
zaobserwowałam kosy, rudziki, ziębę?, wróble-mazurki (kawek, srok, gołębi głowaczy i sierpiówek oraz sójek nie liczę)
Gdybym nie nadwyrężyła pleców wyciągając z opon iglaki powiedziałabym, że to była sama przyjemność
a tak na serio, to zdziwiona jestem, że dopiero teraz coś sobie zrobiłam - przecież wcześniej było większe szaleństwo i bez konsekwencji
cóż: coś za coś - każda z nas tak ma
taki trend
kiedyś był tylko perz i inne chwaściory, potem zaczęło się koszenie i sianie trawy - ciężko było bo tu "lotne piaski są", w ziemi nic rosnąć nie chciało więc pojawiły się opony jako doniczki na kwiatki i malutkie wtedy iglaki (ten jałowiec co go dziś cięłam m.in. też w oponie rośnie i już tak zostanie)
opony ratowały też rośliny przed kosiarką
nadeszła era Ogrodowiska i zmiana trendu
docelowo marzą mi się granitowe obrzeża, ale to jeszcze daleko i może coś mi się odmieni
2015 - biała obwódka bo wydawało mi się, że będzie ładnie:
obecnie 2016:
Opony odeszły.
Nie były najgorsze jako doniczki chociaż często stawały się siedliskiem mrówek, pająków a nawet ślimaków - jak je wykopywałam ciekawe skupiska życia odnajdowałam.