Dziękuję Gosiu.
No cieszę się kotkiem niesamowicie, dawno nie miałam takiego uczucia. Da mi wiele radości, a i my oferujemy jej dobry dom. Wnusią była z koleżanką, była pierwszy raz u nas, aby kicię zobaczyć i już Lila koleżanka zapowiedziała się, jako częsty gość, wspaniale się u nas czuła
Miłka mega szczęśliwa. Pani z fundacji mówiła, że to najbardziej wycofany kociak, a u nas jak dotarła, zero strachu i do razu do mnie i tak już teraz stale. Zero strachu i wycofania.
Ma 2 drapaki, ostro na nich pracuje. Ponadto w kominku nie palimy, ale leżą tam polana i tam wchodzi i dopiero ostrzy sobie pazurki. Wczoraj wpadł synuś, dowiózł nożyczki i od razu jej pazurki skrócił. Jeszcze za tydzień ostatnie odrobaczenie, wizyta u weta i za miesiąc ostatnie szczepienia. Ma bardzo dobry apetyt.
Na razie mebli nie rusza, a krzesełka i tak chcę wymienić.
Wspaniała rasa tych kotków, ale ciut wymagające futro, ale co tam, skoro takie piękności, serdeczności.
Dzięki Basiu.
Te wąsiki pokazują, gdzie pańcia nie dosprzątała, włazi wszędzie i wszystkie kurze na wąsach.
Umaszczenie ma śliczne, choć to zwykły dachowiec, ale charakter ma cudny.
Buziolki
Haniu, jesteśmy pełni radości. Pewnie mi było tęskno też za Sonią, tak długo była, ale już nie chciałam kolejnego szczeniaka, przynajmniej na razie. Więcej z nimi pracy, zanim się odchowa. No i Leoś i Misia tak są zgrani, że teraz 3 piesek by namieszał.Buziaki
Ja lubiłam zawsze kotki, ale kiedyś mnie jeden tak zraził, że była przerwa i tylko psiaki.
Jestem szczęśliwa, że ją mam. Najpierw syn kotka kupił, potem córcia, a na końcu ja, tyle że mój z adopcji, a oni maja rasowe. Myślałam, że pomiziam się z ich kotami, ale nici, nie są przytulaśne;, więc sprawiłam sobie swojego.
Z tym ciśnieniem ciekawe, sprawdzę. Dużo jeszcze muszę poczytać o kotach, bo kota chyba też jak psa, trzeba rozumieć, mają swoją mowę ciała.