Irenko, piękna kompozycja. Uwielbiam te bodziszki,bo to chyba magnificum. Szkoda że tak krótko kwitną i nie powtarzają. Ala jak już kwitną to nic im się nie może równać.
Irenko, ja już się nie będę rozpisywać, bo we dwie z Ewą zdałyscie epickie relacje. Chciałabym jedynie złożyć stokrotne dzięki Zygmuntowi za pyszne kanapeczki na śniadanie. Uratował mi życie, bo bez świeżej dostawy kalorii umarłabym
Danusia, pierwsza w tym roku, no u dziewczyn jeszcze byłam. Ale to na miejscu.
Po piwoniach śladu nie ma, spaliło je za te 3 dni, wczoraj grzmiało i 5 minut deszczu, zamiast trawnika siano, róże pali.Buź