ogrodowianka
15:25, 25 cze 2016
Dołączył: 05 mar 2016
Posty: 41
Witam,
nie znałazłam na forum informacji o takowym, a ponieważ wybrałam wersję z mikrokoniczyną, chciałabym pokazać trawnik inaczej
.
Wybierając rośliny do swojego mini ogródka kieruję się w dużym stopniu trudnością ich utrzymania, odpornością na choroby, mróz i niedobór wody. Krótko mówiąc szukam takich, które będą dla mnie, a nie ja dla nich, i nie wymagających stosowania chemii i hektolitrów wody.
I tak trafiłam na trawnik uzupełniony mikrokoniczyną. Jest do mniejsza wersja koniczyny, która rośnie nisko, gęsto i lubi koszenie.
Trawnik wysiany w sierpniu 2015 roku (przypadkowo niestety w największe upały i suszę), bez przygotowania terenu roundapem (tylko ręczne pielenie) przetrzymał wszystko i w tym roku pokazał się już w pełnej, dojrzałej formie. Po tym okresie, porównując z klasycznymi trawnikami sąsiadów, mogę powiedzieć, że informacje, które są na jego temat napisane w necie, wydają się prawdziwe.
Zalety:
- Trawnik jest sprężysty, to niemal poducha wracająca do swojego kształtu po podeptaniu.
- Domieszka mikrokoniczyny zapewnia żywy, zielony kolor.
- Liście koniczyny tworzą takie parasole nad ziemią, zmniejszając jej wysychanie, a zatem nie trzeba trawnika aż tak często podlewać. Dodam, że mój ma południowo-wschodnią wystawę, na dodatek na lekko pochylonym do południa terenie, co jeszcze mocniej wzmaga operację słońca (świeci od samego rana do późnych godzin popołudniowych) i trawnik jest bardziej zielony niż te klasyczne o podobnym usytuowaniu.
- Trawnik daje radę nawet w miejscach bardziej zacienionych, gdzie poprzednio zakładany ledwo zipał.
- Koniczyna wiąże azot. Producent podaje, że dzięki temu trawnika nie potrzeba tak intensywnie nawozić, a jego pokos ma rónież walor wzbogacający w ten pierwiastek. Koszę go zatem kosiarką z funkcją rozdrabniania i co jakiś czas zostawiam pokos na trawniku. Kiedy zbieram, to nie wyrzucam, tylko ściółkuję inne rośliny.
- Monokultura nigdy nie jest dobra dla przyrody. Wydaje mi się że bogatszy skład gatunkowy roślin, to bogatsze gatunkowo życie w ogrodzie.
- W czewrcu koniczyna kwitnie tworząc piękny biały dywan
- stołówkę dla pszczół i trzmieli.
Obawiałam się chodzenia po nim i możliwości ukąszenia, ale nic takiego nie ma miejsca. Jeżeli ktoś nie lubi kwiatów w trawie, lub ze względu na dzieci obawia się owadów, trawnik można częsciej kosić.
Wady:
- Na początku kiełkuje głownie trawa:
i wygląda jak zwykły trawnik. Na początku maja tego roku koniczyna nie była jeszcze tak wyraźna. W czerwcu bardzo się zagęściła. Więc zdecydowanie domunuje wizualnie. Szczególnie przed koszeniem. Po koszeniu widać więcej trawy.
Przede wszystkim więc, jeżeli ktoś jest przywiązyny do klasyki - taki trawnik będzie dla niego wizualnym bałaganem pełnym chwastów. Z gustem się nie dyskutuje.
- Ew. chwasty trzeba usuwać ręcznie, ponieważ preparaty typu mniszek i inne tego rodzaju specyfiiki zaszkodzą również mikrokoniczynie. Ale trawnik jest gęsty, więc pozostawia mniej miejsca dla chwastów. Najlepszą walką z nimi jest częste koszenie, podobnie jak w klasycznej wersji.
nie znałazłam na forum informacji o takowym, a ponieważ wybrałam wersję z mikrokoniczyną, chciałabym pokazać trawnik inaczej

Wybierając rośliny do swojego mini ogródka kieruję się w dużym stopniu trudnością ich utrzymania, odpornością na choroby, mróz i niedobór wody. Krótko mówiąc szukam takich, które będą dla mnie, a nie ja dla nich, i nie wymagających stosowania chemii i hektolitrów wody.
I tak trafiłam na trawnik uzupełniony mikrokoniczyną. Jest do mniejsza wersja koniczyny, która rośnie nisko, gęsto i lubi koszenie.
Trawnik wysiany w sierpniu 2015 roku (przypadkowo niestety w największe upały i suszę), bez przygotowania terenu roundapem (tylko ręczne pielenie) przetrzymał wszystko i w tym roku pokazał się już w pełnej, dojrzałej formie. Po tym okresie, porównując z klasycznymi trawnikami sąsiadów, mogę powiedzieć, że informacje, które są na jego temat napisane w necie, wydają się prawdziwe.
Zalety:
- Trawnik jest sprężysty, to niemal poducha wracająca do swojego kształtu po podeptaniu.
- Domieszka mikrokoniczyny zapewnia żywy, zielony kolor.

- Liście koniczyny tworzą takie parasole nad ziemią, zmniejszając jej wysychanie, a zatem nie trzeba trawnika aż tak często podlewać. Dodam, że mój ma południowo-wschodnią wystawę, na dodatek na lekko pochylonym do południa terenie, co jeszcze mocniej wzmaga operację słońca (świeci od samego rana do późnych godzin popołudniowych) i trawnik jest bardziej zielony niż te klasyczne o podobnym usytuowaniu.
- Trawnik daje radę nawet w miejscach bardziej zacienionych, gdzie poprzednio zakładany ledwo zipał.
- Koniczyna wiąże azot. Producent podaje, że dzięki temu trawnika nie potrzeba tak intensywnie nawozić, a jego pokos ma rónież walor wzbogacający w ten pierwiastek. Koszę go zatem kosiarką z funkcją rozdrabniania i co jakiś czas zostawiam pokos na trawniku. Kiedy zbieram, to nie wyrzucam, tylko ściółkuję inne rośliny.
- Monokultura nigdy nie jest dobra dla przyrody. Wydaje mi się że bogatszy skład gatunkowy roślin, to bogatsze gatunkowo życie w ogrodzie.
- W czewrcu koniczyna kwitnie tworząc piękny biały dywan

- stołówkę dla pszczół i trzmieli.

Obawiałam się chodzenia po nim i możliwości ukąszenia, ale nic takiego nie ma miejsca. Jeżeli ktoś nie lubi kwiatów w trawie, lub ze względu na dzieci obawia się owadów, trawnik można częsciej kosić.
Wady:
- Na początku kiełkuje głownie trawa:


Przede wszystkim więc, jeżeli ktoś jest przywiązyny do klasyki - taki trawnik będzie dla niego wizualnym bałaganem pełnym chwastów. Z gustem się nie dyskutuje.
- Ew. chwasty trzeba usuwać ręcznie, ponieważ preparaty typu mniszek i inne tego rodzaju specyfiiki zaszkodzą również mikrokoniczynie. Ale trawnik jest gęsty, więc pozostawia mniej miejsca dla chwastów. Najlepszą walką z nimi jest częste koszenie, podobnie jak w klasycznej wersji.
____________________