Twój ogród o każdej porze roku wygląda super! Takiego kadru chyba jeszcze nie było... Piękny!
U mnie armagedon, którego nawet nie mam ochoty focić. Mam nadzieję, że z pierwszymi wiosennymi promykami wena wróci. Na razie cieszę się jak śnieg pada, bo przykrywa morze kretówek i latających pędów po miskancie. Niestety prawie wszystko stopniało i staram się nie patrzeć za okna
Odpoczywa - a dom? na szczęście najpierw zmobilizowałam rodzinę do długiego spaceru
Odpoczywać będe po nagraniach. Zrobiłam plan na 2 lata z robotami. Postanowienie tegoroczne? Codziennie chwila na leżaku lub w SPA
Jednego czego sie boje to że zapomnę się zatrzymać... Wena mnie rozsadza, nie wiem skąd się to bierze, i to na każdym polu - w domu, ogrodzie w pracy... Musze znaleźć sposób na wyciszenie. Pójdę poprasować - może to mnie wyciszy
Ha ha ha
Nieźle. Niestety nie jest przypadkiem odosobnionym też znam takie osoby A ja zostałam z dwójką dzieci sama, chorowali non stop, wykańczaliśmy dom, zakładali ogród( nasz pierwszy ogród), po zakupy trzeba było kawał piechotą lecieć, wszystkie rzeczy dzieci prsować z dwóch stron, prać tetrowe pieluchy bo na pampersy byli uczuleni. Gotować potrójnie obiady bo dzieciom co innego niż my, a do tego jeszcze każdemu co innego bo na różne produkty byli uczuleni, nocą przetwory do słoików na zimę( np. w trzy dni pół wanny moreli trzeba było przerobić)Być przykładną żoną. Przy prasowaniu na stojąco zasypaiałam, ale dałam radę
nie miałam nikogo do pomocy na codzień. Jak chciałam jechac po zakupy do miasta sama to mi babcia wtedy ze dwie trzy godzinki Ich popilnowała i tyle.
Człowiek był młody i mierzył się życiem jak umiał.
Teraz pokolenie rodziców już tak nie potrafi, a co będzie z następnym pokoleniem???
Moi nauczeni poradza sobie, mam nadzieję
Kasia idziesz jak burza z pracami
U mnie prasowanie woła id tygodnia, ale jakoś nie mam siły już jak wracam z ogrodu.
W lasku jeszcze faktycznie masz sporo miejsca na chciejstwa
A te donice takie zostawiasz czy jeszczse będą malowane jakoś?