pestka56
16:07, 10 gru 2016

Dołączył: 17 sie 2016
Posty: 5157
Najważniejsza nalewka mojej Babuni. Ratowała nią swoje wnuki w razie kłopotów żołądkowych
– malutki kieliszeczek nalewki rozcieńczony wodą działał genialnie.
Mam jeszcze karafkę orzechówki z roku chyba 1980, którą zrobiła moja Babcia jakieś 2-3 lata przed śmiercią. Nic nie straciła z walorów. Czasem częstujemy gości naparsteczkiem dla porównania z moją
ORZECHÓWKA Babuni
1. orzechy włoskie niedojrzałe, zebrane w końcu lipca – termin zrywania zielonych orzechów najlepiej jest pilnować od początku lipca i sprawdzać jakie orzechy są w środku po przekrojeniu. Idealnie jest, gdy już ten orzech pod skorupką jest spory, wykształcony, ale bardzo miękki.
2. 50% wódka ze spirytusu;
3. miód łagodny w smaku.
Pokrojone drobno (ze skórką) orzechy wsypać do 5 litrowego słoja (koniecznie o szerokim wylewie), tyle, żeby było pół słoja.
Zalać do pełna wódką i pozostawić na miesiąc. Nalew musi stać się ciemno brunatny.
Zlać płyn do innego naczynia filtrując.
Orzechy zalać szklanką płynnego miodu. Niech postoi 2 tygodnie. Raz dziennie miąchać butlą.
To co powstanie zlać, a resztę (orzechy) dobrze wycisnąć. Dolać do nalewu i pozostawić do sklarowania. Na tym etapie można wzmocnić dodając spirytusu.
Po 2 miesiącach jest gotowa nalewka.
Ja do orzechów dodaję kilkanaście śliwek suszonych w całości. Usuwam je po zlaniu nalewu, a przed zalaniem orzechów miodem.
Orzechy zamiast wyciskać, po tym jak postoją z miodem, przepuszczam przez wolnoobrotową wyciskarkę do owoców. To co się wyciśnie odstawiam i czekam aż się sklaruje. Dolewam do nalewki. Żal mi wyrzucać tych orzechów takich nasączonych alkoholem i miodem. Poza tym smak robi się intensywniejszy.
Orzechy KROIMY W RĘKAWICZKACH gumowych, bo naprawdę mocno farbują i przebarwienia skóry długo się utrzymają. Kiedyś z soku z zielonych skorupek orzechowych robiono barwniki.

Mam jeszcze karafkę orzechówki z roku chyba 1980, którą zrobiła moja Babcia jakieś 2-3 lata przed śmiercią. Nic nie straciła z walorów. Czasem częstujemy gości naparsteczkiem dla porównania z moją
ORZECHÓWKA Babuni
1. orzechy włoskie niedojrzałe, zebrane w końcu lipca – termin zrywania zielonych orzechów najlepiej jest pilnować od początku lipca i sprawdzać jakie orzechy są w środku po przekrojeniu. Idealnie jest, gdy już ten orzech pod skorupką jest spory, wykształcony, ale bardzo miękki.
2. 50% wódka ze spirytusu;
3. miód łagodny w smaku.
Pokrojone drobno (ze skórką) orzechy wsypać do 5 litrowego słoja (koniecznie o szerokim wylewie), tyle, żeby było pół słoja.
Zalać do pełna wódką i pozostawić na miesiąc. Nalew musi stać się ciemno brunatny.
Zlać płyn do innego naczynia filtrując.
Orzechy zalać szklanką płynnego miodu. Niech postoi 2 tygodnie. Raz dziennie miąchać butlą.
To co powstanie zlać, a resztę (orzechy) dobrze wycisnąć. Dolać do nalewu i pozostawić do sklarowania. Na tym etapie można wzmocnić dodając spirytusu.
Po 2 miesiącach jest gotowa nalewka.
Ja do orzechów dodaję kilkanaście śliwek suszonych w całości. Usuwam je po zlaniu nalewu, a przed zalaniem orzechów miodem.
Orzechy zamiast wyciskać, po tym jak postoją z miodem, przepuszczam przez wolnoobrotową wyciskarkę do owoców. To co się wyciśnie odstawiam i czekam aż się sklaruje. Dolewam do nalewki. Żal mi wyrzucać tych orzechów takich nasączonych alkoholem i miodem. Poza tym smak robi się intensywniejszy.
Orzechy KROIMY W RĘKAWICZKACH gumowych, bo naprawdę mocno farbują i przebarwienia skóry długo się utrzymają. Kiedyś z soku z zielonych skorupek orzechowych robiono barwniki.
____________________
Kasia
Kasia