U mnie to nawet i takie miejsca się znajdą Nie to, żebym je uwielbiała, po prostu ten "zakątek" zostawiam sobie na sam koniec plewienia Ale gdy tam w końcu dotarłam okazało się, że jest tak sucho, że chwaściorów nie dało się wydrzeć z korzeniami i czekałam na deszcz, a one nic sobie nie robiły z suszy i rosły jak szalone I w końcu to się stało - spadł upragniony deszcz, "chwaściki" ładnie powyłaziły z ziemi, tujki dostały jedzonko w postaci nawozu i jest ok Przynajmniej na jakiś czas. Bo po deszczach, które u mnie teraz się pojawiają, znowu spodziewam się "wysypu" chwastów i cała zabawa zacznie się od początku