Znam dwa egzemplarze kasztana jadalnego rosnących niedaleko mnie (a u nas zima bywa bardzo ostra i mroźna), oba pięknie owocują, ale jeden niestety nadmarza każdej zimy i wygląda coraz gorzej (jest na przewiewie), ten drugi od zachodu ma las i "trzyma się" nieźle. Zapewne bardziej chodzi o mroźne wiatry niż temperaturę. Jeśli masz osłonięty ogród, to może się uda? Przyrządzałaś jakoś kulinarnie swoje kasztany, bo pięknie i smakowicie wyglądają
Ze zdjęć wynika, że mój /ten drugi/ przemarzł po zimie 2010/11.
U sąsiada, który ma bardziej osłonięty ogród, równolatek mojego kasztana przetrwał.
Kulinarnie nie próbowałam, jakoś odkładałam na potem, no i nie zdążyłam.
Muszę dopisać, że nie zawsze owoce były ładnie wykształcone.
Ale musiały być smaczne, bo zawsze jakiś amator podkradał te opadnięte.
Niestety nie było jej w sprzedaży. Bo na pewno bym, się na nią skusiła.
Żałowałam, że nie mieli jej oznaczonej.
Przypuszczam, że to jest ta o którą pytasz.
Piękne są te otulone pąki.
Nie przypominam sobie, bym ją widywała w później zwiedzanych ogrodach.
Koniecznie muszę odnaleźć jej blog.
Dla mnie ten ogród, był naj.. naj..., taki miękki, kobiecy.
Jak popatrzyłam na te hortensje, to poczułam się jak W Kiftsgate we wrześniu edit..teraz doczytałam...że to jest Kiftsgate Myślałam na początku, że to u Ciebie.
Uśmiecham się zadowolona, bo być kojarzoną z astrami, to wspaniałe.
To kwiaty niezwykłe w Anglii uważane za symbol elegancji i delikatności, przed wiekami polecały je ... czarownice, znachorki i wróżki jako talizman miłości.
Nie od parady są przecież /jak wszystkie stokrotkowate/ podopiecznymi planety Wenus.
Po łacinie aster znaczy gwiazda. Jedna z legend dotyczących powstania tych wyjątkowych kwiatów mówi o tym jak zodiakalna Panna spojrzała kiedyś w dół na Ziemię i nie zobaczywszy żadnych gwiazd, wybuchła rzewnym płaczem. To właśnie z jej łez, które przebyły długą drogę z nieba i spadły na łąkę, wyrosły pierwsze astry.
Tak pięknie napisała o nich Weronika Kowalkowska.