Maj 2015r.
Rzuciło szmaragdami...szkoda, że nie kamieniami szlachetnymi
Ogólnie na osiedlu pojawił się trend pt.
"TUJA GWARANTEM ODROBINY PRYWATNOŚCI". No bo domy są dość blisko siebie i te tuje mają nas odizolować od sąsiadów. Jakimś owczym pędem wszyscy rzucili się do sadzenia żywotników.
W owym czasie moim pomysłem na ogród było posadzenie szmaragdów wzdłuż bocznych płotów. Do tego szczytem moich wyobrażeń i możliwości twórczych był trójkąt w iglakami w rogu z tyłu domu...i podobny trójkąt wzdłuż wejścia na posesję.
Jak przemyślałam trochę (ale nie za dużo) moją koncepcję, to się okazało, że jeszcze będzie drewutnia, a sąsiad postawi garaż, a w ogóle to już posadził swoje tuje, to po co sadzić jeszcze moje. No i tym to sposobem wysoko budżetowa koncepcja zasadzenia około 70 tujek została zmieniona na znacznie przyjemniejszą dla mojego portfela koncepcję zasadzenia 35 drzewek wzdłuż bocznych płotów tak daleko jak sięga ogród za domem.
16 maja 2015r. przywiozłam 35 szmaragdów.
Główny Inspektor Jakości Flory - nasz młodszy kot Genio - natychmiast przystąpił do oględzin tego co matka przywiozła (gdzie jest kot na pierwszym zdjęciu?):
W między czasie zupełnie przypadkiem dowiedziałam się o istnieniu magicznej, czarnej płachty o nazwie
AGROWŁÓKNINA. Dzięki temu odkryciu tuje po lewej stronie ogrodu od razu zostały przykryte ową magiczną płachtą...i przysypane korą. Tuje po prawej stronie ogrodu przykryłam agrowłókniną rok później (pojęcia nie mam dlaczego)...i biedulki pewnie nigdy nie dogonią wielkością tych przykrytych wcześniej.
Bord do odgrodzenia tujek i kory od ugoru na reszcie ogrodu za domem...no cóż...pierwszy jaki wpadł mi w ręce w Castoramie

Co by o nim nie mówić - został wymieniony dopiero w tym roku...ale o tym później.
W maju 2015r. nasze szmaragdy reprezentowały się tak:
Jakie tyci wydają się przy tujach posadzonych przez sąsiadów po drugiej stronie płotu
c.d.n.