Historia mojego ogrodu jest podobna do wielu na tym forum. W 2013 zaczęliśmy budowę domu. Miał być dom, to i musiał być ogród. Działka pusta, wykrojona z pola, dookoła puste łąki, na których pasły się sarny, biegały bażanty i zające. Zawsze kochaliśmy zwierzęta i dlatego od początku nie chciałam zasłaniać sobie tego widoku.
Myślałam, że zaraz się ktoś wybuduje obok i sam się obsadzi drzewami. O budowie ogrodu nie mieliśmy zielonego pojęcia. Zwróciliśmy się o pomoc do fachowców. Na pytanie jaki ma być mój ogród - odpowiedziałam: bezobsługowy!
Dużo trawy, kosiarka samojezdna i coś dookoła. Tak więc, to coś dookoła to były kilometry szmaty, (wyrywam ją do dziś) i masa krzewów (niezliczone ilości i odmiany kalin, jaśminowców, dereni, pęcherzyc, krzewuszek itd). Większość roślin nie dożyła następnego sezonu, a inne wyrywałam sama. Nic nie mam do tych krzewów, ale jak jest ich za dużo to robi się busz. Ziemia nie została nawieziona, ogród powstał na glinie, a w jednej części na gruzie.
____________________
Viola
Ogród kwiatowy