Twoja kolekcja jest baaaaardzooooo imponująca.
Ja mam jednego rh i jedna azalie. Wcześniej kilka innych sztuk padło. Te które mam obecnie też się miały bardzo kiepsko. Za każdym razem były sadzone w miejscu -według wszystkich znaków na ziemi i niebie - prawidłowym . Nie w pełnym słońcu , ale tez nie w cieniu . W ziemi bardzo dorodnej . Pod bardzo wysokimi drzewmi iglastymi, dodatkowo zaprawione dołki itp. itd. A one nic tylko chorowały , cudowały i umierały. No to troche zaczełam jeżdzić z nimi po ogrodzie - ale i tak to nic nie dało - choć zjeżdziłam wiele miejsc. Wreszcie został tylko ten jeden rh i jedna azalia i stwierdziłam , że "piernicze to". Posadze je pod domem, z przodu i niech się dzieje co chce , najwyzej za pare miesięcy wyrzuce. Problem polega na tym ze przód jest od połnocy. One rosną w rogu , na takim podwyższeniu (kopcu ziemi) wiec wiatry tez je pewnie nie oszczedzają. I wyobraźcie sobie ze rh juz drugi rok kwitnie , a azalia , po raz pierszy od kilku lat ma liście no i jeden kwiat - pierwszy w swoim życiu. A ja się zastanawim czemu nie chciały rosnąć w tak cudnych dla nich miejscach , a zaczely w tak paskudnych. No i zastanawiam się też czy nie kupie kolejnych na tą północną , ciemną i wietrzną strone ogrodu.