gdzie_idziesz
11:44, 11 lut 2019
Dołączył: 04 wrz 2013
Posty: 262
Witam
mój piękny, słoneczny ogród tej zimy spotkała katastrofa.
Na polu obok deweloper wybudował domy. Tak dużo, jak się zmieściło, tak tanio, jak tylko się dało.
Żeby nie ponosić kosztów większych niż konieczne, glinę spod fundamentów rozparcelował po całym terenie, zniszczonym wcześniej przez maszyny budowlane. na to rozłożona została warstwa humusu. W efekcie poziom gruntu został podniesiony o jakieś 10 centymetrów, przepuszczalność gruntu została zniszczona.
Do tego deweloper poprowadził wodę z rynien i drenażu do studzienek obok domu. Studzienki nie mają żadnego odpływu i cała woda obecnie spływa na mój ogród.
Moja największa, najstarsza i najbardziej ulubiona rabata od połowy grudnia jest pod wodą. Połowa sadu również. Porzeczki, maliny jeżyny, niektóre z drzew owocowych, kolekcja bylin, ogromne jałowce, krzewuszki, derenie, berberysy, hortensje, mnóstwo cebul i inne moje ukochane roślinki stoją w wodzie.
Rabata ma już 12 lat, 20 m długości, szerokości 3 metry.
Czy jest jakakolwiek szansa na uratowanie czegokolwiek po tak okrutnej zimie? U nas mrozy są niewielkie, wszystko stoi zalane.
Próbowaliśmy kopać doły chłonne, ale tej wody jest tak dużo, że chyba straż musiałaby wypompowywać tą wodę stale.
Jestem przygnębiona i zniechęcona. I nie mam pojęcia co dalej. Tyle lat, pracy i pieniędzy stoi pod wodą i gnije.
Macie pomysł co zrobić, czy da się chociaż te największe krzewy uratować, redukować je? pryskać profilaktycznie czymś?
I co zrobić później, jak zapobiec kolejnym zalaniom. Czy zostanie mi wykarczowanie tego terenu i praca od zera, lub podarowanie sobie całkowicie pomysłu ogrodu w tym miejscu?
mój piękny, słoneczny ogród tej zimy spotkała katastrofa.
Na polu obok deweloper wybudował domy. Tak dużo, jak się zmieściło, tak tanio, jak tylko się dało.
Żeby nie ponosić kosztów większych niż konieczne, glinę spod fundamentów rozparcelował po całym terenie, zniszczonym wcześniej przez maszyny budowlane. na to rozłożona została warstwa humusu. W efekcie poziom gruntu został podniesiony o jakieś 10 centymetrów, przepuszczalność gruntu została zniszczona.
Do tego deweloper poprowadził wodę z rynien i drenażu do studzienek obok domu. Studzienki nie mają żadnego odpływu i cała woda obecnie spływa na mój ogród.
Moja największa, najstarsza i najbardziej ulubiona rabata od połowy grudnia jest pod wodą. Połowa sadu również. Porzeczki, maliny jeżyny, niektóre z drzew owocowych, kolekcja bylin, ogromne jałowce, krzewuszki, derenie, berberysy, hortensje, mnóstwo cebul i inne moje ukochane roślinki stoją w wodzie.
Rabata ma już 12 lat, 20 m długości, szerokości 3 metry.
Czy jest jakakolwiek szansa na uratowanie czegokolwiek po tak okrutnej zimie? U nas mrozy są niewielkie, wszystko stoi zalane.
Próbowaliśmy kopać doły chłonne, ale tej wody jest tak dużo, że chyba straż musiałaby wypompowywać tą wodę stale.
Jestem przygnębiona i zniechęcona. I nie mam pojęcia co dalej. Tyle lat, pracy i pieniędzy stoi pod wodą i gnije.
Macie pomysł co zrobić, czy da się chociaż te największe krzewy uratować, redukować je? pryskać profilaktycznie czymś?
I co zrobić później, jak zapobiec kolejnym zalaniom. Czy zostanie mi wykarczowanie tego terenu i praca od zera, lub podarowanie sobie całkowicie pomysłu ogrodu w tym miejscu?
____________________
Natalia słoneczny zakątek
Natalia słoneczny zakątek