Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » W Gąszczu u Tess

Pokaż wątki Pokaż posty

W Gąszczu u Tess

Mary 22:54, 28 lut 2017


Dołączył: 27 mar 2015
Posty: 3506
Ponieważ wszyscy wyrażają podobne opinie pozwolę sobie wyrazić odmienną

1. W poprzednim stanie prawnym ludzie unikali sadzenia drzew na swoich działkach. Czemu? Bo gdyby je posadzili to w przyszłości nie będą mogli ich wyciąć. Z tego samego powodu ludzie wycinają wszystkie młode drzewa, aby w przyszłości, gdy te drzewa urosną, nie mieć problemu z ich wycinką. W mojej ocenie to właśnie stare przepisy do obecnej drzewofobii doprowadziły.
2. Często na Ogrodowisko spotykam się ze zdaniem jak to cudownie mieć drzewa. Tak to prawda. Ale nie cała. Cudownie jest marzyć o brzozie, gdy się jej nie miało. Ale Ci, którzy ją mieli blisko domu wiedzą, że brzoza jest piękna, ale bardzo uciążliwa. Podobnie jest z DRZEWAMI. Napisałam to celowo wielkimi literami, bo mam na myśli wielkie drzewa, a nie (przepraszam za określenie) "drzewka", takie jak miłorząb, klon palmowy, klon Shirasawy i wiele innych trochę większych często sadzonych przez forumowiczów. DRZEWO, wielkości 15-30m, poza zaletami ma też wady. Ogranicza dostęp do światła, stanowi zagrożenie dla fundamentów, nie da się wyleczyć itd. Dlatego byłabym ostrożniejsza oceniają osoby, które z własnych działek wycinają DRZEWA. Dla niewielkich działek na terenach miejskich bardziej odpowiednie są "drzewka" niż DRZEWA.
Polecam zajrzeć tu
http://www.ogrodowisko.pl/watek/7401-ciecie-galezi-poprawa-statyki-mojego-debu

Podsumowując.
Podzielam zaniepokojenie wynikające z masowej wycinki. Mam jednak (może naiwną) nadzieję, że w dłuższej perspektywie pozwolenie prywatnym właścicielom na wybór czy i jakie drzewa chcą mieć na swojej działce przyniesie więcej zysków niż strat. Że po początkowej wycince pojawią się jednak drzewa lepiej dostosowane do lokalnych warunków i piękniejsze.

To napisałam ja właścicielka działki poniżej 1000m, DĘBU chorego na mączniaka i prawie właścicielka rosnących w granicy KLONÓW pospolitych chorych na plamistość oraz chorych kasztanowców. Była właścicielka działki z ogródkiem za domem około 80m2 z dwoma brzozami i ogródkiem przed domem około 40m2 z brzozą i dębem z mączniakiem rosnącym 0.5m od skrzynki elektrycznej.

A w ramach rachunku sumienia dopiszę jeszcze, że 2 tygodnie temu wycięłam drugi DĄB, który rósł na mojej działce. Jego korzenie były wielokrotnie niszczone ze względu na prowadzenie prądu, wody i gazu do domu w niewielkiej odległości od tego drzewa. Rósł niecałe 2m od ogrodzenia wzdłuż którego poprowadzona była linia wysokiego napięcia. Biorąc pod uwagę prawdopodobne przyszłe problemy z infrastrukturą, zaburzony pokrój drzewa z powodu cięcia gałęzi przez STOEN, mączniaka i parę innych powodów, po zmianie przepisów i lekturze wątku z linku powyżej zdecydowałam się go wyciąć. Z poczuciem winy. Ale myślę, że w dłuższej perspektywie to jednak dobra decyzja.
____________________
Marysia - Ogród bez roweru
anka_ 01:23, 01 mar 2017


Dołączył: 24 sty 2012
Posty: 5340
Mixtoorka napisał(a)
Może powinien być też nakaz zdobywania pozwolenia na nasadzenia niektórych gatunków drzew....
I ja pomysł Karoliny popieram.

Absolutnie nie popieram bezmyślnego wycinania, ale nie rozumiem sytuacji w których drzewo jest ważniejsze od życia czy zdrowia ludzi. Podobnie jak Karolina uważam, że największym problemem jest bezmyślne sadzenie. I nie dotyczy to tylko prywatnych ogrodów ale i przestrzeni miejskiej. Bo jaki jest cel posadzenia drzewa o docelowej szerokości kilku metrów a później cięcia go, nieudolnego zresztą, bo za szeroki. Czy choćby wspomniane drzewa przy Wawelskiej (ale obok jest park ze starodrzewem- a przynajmniej był, bo nie jestem na bieżąco).

W mojej okolicy w zasadzie nic od wejścia nowych przepisów się nie zmieniło. Wycięte zostały "tylko' 3 duże drzewa nad stawem przy zabytkowej posesji. Przy tej samej zresztą przy której pod nóż (a właściwie piły) poszło kilka lat temu kilkadziesiąt drzew w tym te z tabliczką pomnik przyrody. Tak więc przepisy to nie wszystko.
U nas od kilku lat pod topór hektarami idą za to lasy.

A może za bardzo lubimy popadać w skrajności? Albo nie wolno nic ciąć, albo tniemy wszystko...
W jednym muszę naszą gminę pochwalić- przed zmianą przepisów nie było problemów z uzyskaniem pozwolenia na wycinkę drzewa jeżeli naprawdę zagrażało ludziom. Przyjeżdżała komisja oceniała na miejscu, dawała zgodę i pilnowała żeby posadzić "zastępcze" drzewko. Dlatego też nic w tym zakresie się nie zmienia, ludzie nie szaleją z piłami, bo nie mają takiej potrzeby...

O wycinkach przez deweloperów czy tajemniczym znikaniu drzew sprzed urzędów nie wspomnę, bo tym powinna zająć się prokuratura...
____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród "Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
Pszczelarnia 13:37, 01 mar 2017


Dołączył: 04 maj 2011
Posty: 29256
Mary napisał(a)
Ponieważ wszyscy wyrażają podobne opinie pozwolę sobie wyrazić odmienną

1. W poprzednim stanie prawnym ludzie unikali sadzenia drzew na swoich działkach. Czemu? Bo gdyby je posadzili to w przyszłości nie będą mogli ich wyciąć. Z tego samego powodu ludzie wycinają wszystkie młode drzewa, aby w przyszłości, gdy te drzewa urosną, nie mieć problemu z ich wycinką. W mojej ocenie to właśnie stare przepisy do obecnej drzewofobii doprowadziły.
2. Często na Ogrodowisko spotykam się ze zdaniem jak to cudownie mieć drzewa. Tak to prawda. Ale nie cała. Cudownie jest marzyć o brzozie, gdy się jej nie miało. Ale Ci, którzy ją mieli blisko domu wiedzą, że brzoza jest piękna, ale bardzo uciążliwa. Podobnie jest z DRZEWAMI. Napisałam to celowo wielkimi literami, bo mam na myśli wielkie drzewa, a nie (przepraszam za określenie) "drzewka", takie jak miłorząb, klon palmowy, klon Shirasawy i wiele innych trochę większych często sadzonych przez forumowiczów. DRZEWO, wielkości 15-30m, poza zaletami ma też wady. Ogranicza dostęp do światła, stanowi zagrożenie dla fundamentów, nie da się wyleczyć itd. Dlatego byłabym ostrożniejsza oceniają osoby, które z własnych działek wycinają DRZEWA. Dla niewielkich działek na terenach miejskich bardziej odpowiednie są "drzewka" niż DRZEWA.
Polecam zajrzeć tu
http://www.ogrodowisko.pl/watek/7401-ciecie-galezi-poprawa-statyki-mojego-debu

Podsumowując.
Podzielam zaniepokojenie wynikające z masowej wycinki. Mam jednak (może naiwną) nadzieję, że w dłuższej perspektywie pozwolenie prywatnym właścicielom na wybór czy i jakie drzewa chcą mieć na swojej działce przyniesie więcej zysków niż strat. Że po początkowej wycince pojawią się jednak drzewa lepiej dostosowane do lokalnych warunków i piękniejsze.

To napisałam ja właścicielka działki poniżej 1000m, DĘBU chorego na mączniaka i prawie właścicielka rosnących w granicy KLONÓW pospolitych chorych na plamistość oraz chorych kasztanowców. Była właścicielka działki z ogródkiem za domem około 80m2 z dwoma brzozami i ogródkiem przed domem około 40m2 z brzozą i dębem z mączniakiem rosnącym 0.5m od skrzynki elektrycznej.

A w ramach rachunku sumienia dopiszę jeszcze, że 2 tygodnie temu wycięłam drugi DĄB, który rósł na mojej działce. Jego korzenie były wielokrotnie niszczone ze względu na prowadzenie prądu, wody i gazu do domu w niewielkiej odległości od tego drzewa. Rósł niecałe 2m od ogrodzenia wzdłuż którego poprowadzona była linia wysokiego napięcia. Biorąc pod uwagę prawdopodobne przyszłe problemy z infrastrukturą, zaburzony pokrój drzewa z powodu cięcia gałęzi przez STOEN, mączniaka i parę innych powodów, po zmianie przepisów i lekturze wątku z linku powyżej zdecydowałam się go wyciąć. Z poczuciem winy. Ale myślę, że w dłuższej perspektywie to jednak dobra decyzja.


Mary, czy kiedykolwiek w dawnym systemie prawnym zgłaszałaś wniosek wycinki tych drzew, co do których miałaś obiekcje dotyczące ich zdrowotności, stabilności. etc.?

PS Miłorząb jest wielkim drzewem, jakby co.


Myślę, że poczucia winy można się pozbyć sadząc gdzieś inne drzewa. Albo wpłacając na konto organizacji, która sensownie prowadzi zadrzewianie i ratuje aleje.

Chcę jeszcze powiedzieć, że prawo własności szanuję nade wszystko ale dulszczyzną jest podział na właściciela prywatnego i dewelopera, gmina to też właściciel. W dawnym systemie nie podobało mi się jednak, że to gmina była sędzią w swojej sprawie, tzn. urząd mógł wycinać (nawet masowo), bo to urząd wydawał pozwolenia na wycinkę. I ciął, dopóki nie napotykał oporu tzw. zwariowanych mieszkańców, którzy interweniowali. Takimi kruczkami prawnymi nie zbudujemy świadomości co do potrzeby sadzenia drzew.

Moja prosta zasada, stosowana od dawna przez moich pra-, pra- - chcesz wyciąć, tnij. Ale posadź gdzieś trzy następne (zawsze jakieś wypadnie po drodze). To jest prosta zasada.
Każde drzewo kiedyś kończy żywot i trzeba sadzić nowe - chodzi o zachowanie równowagi (i do tego nie trzeba badań środowiskowych), wystarczy popatrzeć dookoła. I czasami przed posadzeniem drzewa trzeba się zastanowić i pomyśleć.
Gdyby nie dawne przepisy prawne, mój kuzyn - nieświadomy niczego a będący pewnie w potrzebie finansowej - zgodziłby się na wycinkę swojej (przerzedzonej) alei dębowej (pojawił się dobry kupiec na drewno). Piszę "nieświadomy" - bo jak mądry urzędnik mu wyjaśnił wartość tych dębów, zmienił zdanie.



Dziękuję za dyskusję. Trzeba dyskutować, mówić i pisać. Przepisy to nie wszystko.
____________________
Ewa Pszczelarnia. Wizytówka
Mary 18:39, 01 mar 2017


Dołączył: 27 mar 2015
Posty: 3506
Pszczelarnia napisał(a)

Mary, czy kiedykolwiek w dawnym systemie prawnym zgłaszałaś wniosek wycinki tych drzew, co do których miałaś obiekcje dotyczące ich zdrowotności, stabilności. etc.?

Tylko raz, przed budową, zgłaszałam wniosek o wycinkę. Cześć była chora. Głównie brzozy.


PS Miłorząb jest wielkim drzewem, jakby co.

Mariken jest raczej "drzewkiem". A to najczęściej sadzony na Ogrodowisku miłorząb.


Myślę, że poczucia winy można się pozbyć sadząc gdzieś inne drzewa. Albo wpłacając na konto organizacji, która sensownie prowadzi zadrzewianie i ratuje aleje.

Myślę o tym. Ale myślałam o tym i przed wycięciem.


Chcę jeszcze powiedzieć, że prawo własności szanuję nade wszystko ale dulszczyzną jest podział na właściciela prywatnego i dewelopera, gmina to też właściciel. W dawnym systemie nie podobało mi się jednak, że to gmina była sędzią w swojej sprawie, tzn. urząd mógł wycinać (nawet masowo), bo to urząd wydawał pozwolenia na wycinkę. I ciął, dopóki nie napotykał oporu tzw. zwariowanych mieszkańców, którzy interweniowali. Takimi kruczkami prawnymi nie zbudujemy świadomości co do potrzeby sadzenia drzew.

Moja prosta zasada, stosowana od dawna przez moich pra-, pra- - chcesz wyciąć, tnij. Ale posadź gdzieś trzy następne (zawsze jakieś wypadnie po drodze). To jest prosta zasada.

Podoba mi się. Może nie trzy, może niekoniecznie drzewa a większe krzewy, ale generalnie zwróć to naturze.

Każde drzewo kiedyś kończy żywot i trzeba sadzić nowe - chodzi o zachowanie równowagi (i do tego nie trzeba badań środowiskowych), wystarczy popatrzeć dookoła. I czasami przed posadzeniem drzewa trzeba się zastanowić i pomyśleć.
Gdyby nie dawne przepisy prawne, mój kuzyn - nieświadomy niczego a będący pewnie w potrzebie finansowej - zgodziłby się na wycinkę swojej (przerzedzonej) alei dębowej (pojawił się dobry kupiec na drewno). Piszę "nieświadomy" - bo jak mądry urzędnik mu wyjaśnił wartość tych dębów, zmienił zdanie.

Lepiej edukować niż zabraniać.



Dziękuję za dyskusję. Trzeba dyskutować, mówić i pisać. Przepisy to nie wszystko.


Też tak myślę. Nie wszyscy muszą mieć to samo zdanie, ale wymieniając się różnymi opiniami uczymy się czegoś nowego.
____________________
Marysia - Ogród bez roweru
Ensata 21:11, 01 mar 2017


Dołączył: 09 mar 2015
Posty: 4586
O, mamo, wlazłam na ploty, a tu poważne tematu. Nie wypowiem się, bo złość mnie rozsadza od środka. Przez 2 dni, facet u mnie wyciął w pień 1 hektar lasu, z dębami ponad 100 cm. Uzasadnienie, przywracanie nieużytku do celów rolnych. Dobre sobie, ojciec kupił 70 lat temu działkę, była rolna, bo każda ma status rolnej do czasu wybudowania domu i zmiany. Teren położony w otulinie parku krajobrazowego. Mamy nietoperze i jastrzębie i co, nico. Włąściciel firmy, która wycinała od razu powiedział, że gość sobie domek chce postawić. Dookoła barbarzyńcy tną od rana do nocy, szczerze im zycze, by paluchy sobie poobcinali! Ech, ...a miałam milczeć.
____________________
W kolorze blue
anka_ 11:55, 02 mar 2017


Dołączył: 24 sty 2012
Posty: 5340
Jak czytam takie wpisy czy oglądam w telewizji co się wyrabia to ogromnie się cieszę, że mieszkam w takiej okolicy a nie innej. Dzisiaj z radością zauważyłam kolejny powstały 'lasek' w okolicy. Niby nie duży- ot kilkadziesiąt sztuk- ale generalnie z roku na rok drzew przybywa.

A tak trochę z innej beczki- czy celowym jest wieszanie budki lęgowej na świerku? Czy za gęsty i lepiej na murze?
____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród "Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
Shemsi 14:43, 02 mar 2017


Dołączył: 15 cze 2015
Posty: 716
Tess, też mi się serce ściska - u mnie non stop słychać piły. Nie wierzę, że kluczową rolę odgrywa tu rozsądek,a szkoda...

Dziś znalazłam wiosnę, będzie się działo , nie mogę się doczekać
____________________
Weronika Oswajanie chaosu
Toszka 15:38, 02 mar 2017


Dołączył: 02 sty 2013
Posty: 14436
Kiedyś rozmawiałam ze znajomą z Austrii na temat drzew i ew. wycinki. Zasada jest taka: Chęć wycinki absolutnie trzeba zgłosić do urzędu miasta. Jednak nie po to aby wydano zgodę, bo ta jest z automatu. Przepis tak obmyślono, że w zamian za wycinkę drzewa, trzeba albo posadzić nowe (w zależności od regionu od 3 do 5) lub wpłacić pieniądze na nowe drzewa. Nic więcej, ale dzięki temu jest kontrola nad drzewostanem.

Z naszymi przepisami problem polega na tym, że zawsze na 1 paragraf znajdzie się przynajmniej jeden kontrparagraf
Dla mnie bulwersujący jest fakt, że w przepisach nie określono wyraźnie niczego, co by pozwoliło na kontrolę masowych wycinek.

Ktoś z rodziny wreszcie odzyskał ziemie które wywłaszczono po wojnie. Były to pierwotnie żyzne pola uprawne. Obecnie na nieuprawianym terenie przez ponad 70 lat wyrósł las (z samosiejek)... I teraz dylemat: czy wycinać las i przywracać ziemię pod uprawy, czy dalej mieć prywatny las do którego tak na prawdę do tego roku nie miało się żadnych praw i mozliwości decydowania...? To przykład z życia, że nie zawsze czarne jest czarne.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Pszczelarnia 16:07, 02 mar 2017


Dołączył: 04 maj 2011
Posty: 29256
Toszka napisał(a)
(...) Obecnie na nieuprawianym terenie przez ponad 70 lat wyrósł las (z samosiejek)... I teraz dylemat: czy wycinać las i przywracać ziemię pod uprawy, czy dalej mieć prywatny las do którego tak na prawdę do tego roku nie miało się żadnych praw i mozliwości decydowania...? To przykład z życia, że nie zawsze czarne jest czarne.


Toszko, naprawdę nie miało się prawa do prywatnego lasu? Mnie się wydaje, że miało, tylko leśnik "z papierami" musiał oznaczyć, sprawdzić. Nie jestem pewna jak to robili ale moi stryjowie z lasów (prywatnych) pozyskują/pozyskiwali drewno (papierówka, meble, budulec, podłogi, opał) na własne potrzeby.



____________________
Ewa Pszczelarnia. Wizytówka
anka_ 16:26, 02 mar 2017


Dołączył: 24 sty 2012
Posty: 5340
Pszczelarnia napisał(a)
Toszko, naprawdę nie miało się prawa do prywatnego lasu? Mnie się wydaje, że miało, tylko leśnik "z papierami" musiał oznaczyć, sprawdzić.
Ewo ja mogę powiedzieć jako były właściciel lasu- ani razu nie dostaliśmy oficjalnej zgody na wycinkę drzewa z lasu (swojego) mimo kilkukrotnego składania papierów. Drzewa za to "ginęły' dziwnym trafem nocami. Sprzedaliśmy grunt z lasem jak nadarzyła się okazja, żeby się nie wkurzać- bo ani drzewa ani lasu, a tylko problemy.

Choć zapewne jak ze wszystkim zależy od regionu.

Mnie przeraziły dzisiejsze doniesienia z Łeby- 4 ha chronionego drzewostanu- ale przy wzroście ceny ha gruntu opłaca się zapłacić ewentualną karę. Przeraża to, jak często liczy się tylko kasa. Nie tylko jeśli chodzi o drzewa...
____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród "Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies