Ja tak sobie czasem zartuje ale jesli obydwoje nie ciągną zyciwego wózka to jedno niewiele zrobi, szybko się zniecheci , więc tylko razem wszystko ma sens.Ty wiesz dobrze o tym i Twój M również.Pozdrówka.
Powiem Gosiu szczerze ze nie używam żadnych sposobów na mojego M , jeśli ja pracuje to i on powinien bo razem z tego korzystamy . Dyrektorem domowym zawsze byłam , on był dyr w pracy i to mu wystarczy a wogóle to doceniam że tak powiedział bo mało który facet ma tyle dystansu do siebie i sytuacji by to powiedziec.Pozdrówka.
Bogdziu, byłam dziś u Ciepluchy, faktycznie niektóre okazy gi-gan-tycz-ne, ale i często pofatygowane. Zaczęli też sprzedawać w detalu, tj. uruchomili osobną budkę (wjeżdża się drugą bramą). Po Waszym programie nie było już żadnego Percy Wiseman'a
Chciałąm zapytać, co sądzisz o odmianie Old Port i czy ją masz?
Irenko ja też kocham drzewa ale lasu z ogrodu nie zrobię bo las mam za płotem wiec w ogrodzie powinno byc słońce którego w lesie brak, kilka drzew a nawet wiecej niż kilka przecież mamy.
święte słowa
Wypowiedź Twojego męża świadczy o duzym poczuciu humoru Zupełnie nie odebrałam tego jako jakiś wyrzut, przytyk, zarzut o rządzenie i dyrektorowanie, a właśnie żart i generalnie - wzajemną troskę o siebie. Rozczuliła mnie historia z rabatką bylinową - choć kroki drastyczne podjął, to jednak będace wyrazem najwyższej troski przecież. I odebrałam Was jako równorzędnych partnerów, kazde coś robi, każde ma swój udział w tworzeniu ogrodu i każde się nim cieszy A już to podlewanie z usmiechem na twarzach na dwa węże - rozbroiło mnie zupełnie Razem stworzyliście bardzo, bardzo miły obrazek, nie tylko za oknami domu, ale i jako para własnie. Pewnie to współistnieje i się współtworzy: tacy Wy i ogród, Wy i taki ogród .