Nie pamiętam tak beznadziejnych liliowców jak w tym roku. Małe, nieotwarte, niewybarwione... straszne. Niektóre już pąków nie mają, a nawet jeden nie pokazał się w pełnej krasie, jak dalej będą tak zimne noce to raczej nie będzie co podziwiać. Na jutro zapowiadało się dobrze, ale nie miało padać wieczorem, a leje od 2 godzin.
Cały czas w momentach gdy nie pada dłubie w ogrodzie bo mam ogromne zaległości, chwasty wyrywam wiadrami, kusiło mnie nawet poprzesadzać kilka rzeczy, ale za 2 dni znowu mają być upały.
Niestety organizm daje wyraźnie znać, że był ostatnio bardzo zaniedbany i bardzo źle się dzisiaj czułem i mimo ładnego popołudnia prawie nic nie zrobiłem.
Z nowinek: likwiduję większość warzywnika, nawet nie będę pisał dlaczego, żeby sobie humoru nie psuć, bylinowa powiększy się o kolejne 10m^2
Koniec biadolenia, kilka dzisiejszych zdjęć i idę spać, reszta jutro
W końcu czosnki zniknęły, teraz czas na chwasty i kwiaty żurawek