Ania, powiem Ci jak było u mnie, kiedy nagle się zorientowałam, że pH 6 czy 7, już nie pamiętam. Toszka nasza kochana zaleciła mi zgromadzenie końskiej kupy (najlepiej przekompostowanej), igliwia, liści dębowych i siarki. Aaa i próchnicy kwaśnej. Rodki zostały wyjęte, korzenie odarte z torfu (mimo mokrej pogody były suchutkie!), podarte i rozłożone tak, że wyglądały jak płaskie naleśniki. Gleba została przekopana z przygotowanymi materiałami, powstało jedno wielkie stanowisko (rodków mam kilka dużych). W tym stanowisku wygrzebane zostały zagłębienia, wyłożone próchnicą kwaśną i w to wsadzone rodki. I podlane i wyściółkowane listkami dębowymi. Teraz to już chyba za późno na takie zabiegi Faktycznie spryskać czymś dolistnie i trzymać za nie kciuki. Z tego co pamiętam Toszka mówiła, że to twarde rośliny są.
oby tylko zime przetrwały. ja wiedziałam że będę je przesadzać bo mam je na froncie a tam mam juz inny plan nasadzeń.
i teraz juz wiem ze jak tylko przezyja to im życie umile...tylko pliss rodki przeżyjcie!!!
M będzie niepocieszony że znowu cos nowego ma kopać :/ chryste juz sie boję...chyba go najpierw uchlam...i mus zrobić tak żeby to on na ich przesadzenie wpadł