Nie chcę Cię martwić ale to będzie raczej choróbsko, ja co prawda w swojej osobistej przygodzie ogrodowej jeszcze powojników nie miałam, ale w ogrodzie mojej Mamy były i uwiąd to był odwieczny problem, kilka lat walki a na koniec i tak 2 padły.
Przydałyby mi się między różami, ale pamiętam te przeprawy z nimi i trochę się boję.
Uschnięte liście poobrywaj, utnij zaschnięte pędy jeśli są i najlepiej spal, albo wywal do kosza, nawet jeśli to by miało oznaczać, że zostanie Ci taki łysolek.
Lawenda jako obwódka to lepszy pomysł, byłoby pięknie.
Iza te róze tak szybko rosną, że już w przyszłym roku nie będzie ziemi widać, mi się wydaje, że nawet jakbyś kilka mniej posadziła to też będzie dobrze.
A nie wydaje Ci się, że dobrze by było dać tam coś co sprawi, że ta rabata nie będzie taka płaska?
Jakieś drzewko na nóżce, jakiś stożek?
Pokażesz to miejsce z dalszej perspektywy jeszcze?
Przepis na uwiąd powojników stosowany na wiosnę (ale można też o dowolnej porze roku, byle nie w upał) - podawała Alinak
"Powojniki możesz w marcu podlać jednorazowo miksturą z nadmanganianu potasu i czosnku.
Przepis na wiadro 8l. wody: rozpuść 7 - 8 tabletek nadmanganianu potasu (takiego do kapania dzieci) i pałę czosnku.
Czosnek przecisnąć przez praskę tabletki rozpuścić - wszystko dobrze zmieszać, podlewać wieczorem, nie na słońcu."
Miskanty jednak rozplenicami się okazały? Jola może to Viridescens ona dorasta do 100 cm a z kwiatami nawet do 140 cm.
Kupiłam je ale porównywanie byłoby trudne bo moje małe jeszcze, choć kwitną.
Jola a dobrze widzę, że powojnik ma dużo brązowych listków?
Może to uwiąd - trzeba by było działać, ktoś kiedyś pisał o domowej roboty specyfiku na bazie czosnku, ale gdzie to było to nie wiem, spróbuję poszukać.
Widziałam fotki, jest już całkiem przyzwoity, jednak trawa to jest niezniszczalna.
Odkąd się wrzesień zaczął to coraz więcej mam takich rozbitych dni, wakacje się skończyły, na nowo trzeba się zorganizować i ogarnąć wszystko logistycznie.
Zgadza się, ale to wszystko trochę się rozłoży w czasie, a z cebulowymi nie bedę się spieszyć, w zeszłym roku sadziłam w listopadzie i było ok, teraz wg mnie jeszcze trochę za wcześnie.
Witaj Lindsay80,u Ciebie to już tak pięknie,że mmmm błogo się robi.
Tak, jeszcze doczytałam o tych różach ,ze rosną do ok. metra (promień),więc chyba tylko je porozsuwam równo i same posadzę....?Chyba,że obwódkę z lawendy..
Też bym się obawiała, że zasłonią lawendę.
Moja mama ma The Fairy ale na stromej skarpie to ciężko powiedzieć jak z ich wysokością, bo po prostu opadają sobie w dól.
Fajnie, że jesteś i jak widzę nowe zakupy to wiem, że lepiej się czujesz bo ze złym samopoczuciem to nawet na kupowanie nie ma chęci.
Piękny jest ten ML jak kwitnie - moje sadzone późną wiosną podwoiły swoją wielkość ale na kwitnienie to pewnie nie ma co liczyć w pierwszym roku prawda?
A czy teraz mogłabym je przekroić na pół i zrobić sobie więcej sadzonek?
może to właśnie kule świadczą o sukcesie, ja oo prostu posadziłam rodki w szpalerze a przed nimi elatę i wygląda jakby brakowało kropki nad i masz jakąś inspirację z tym połączeniem albo ktoś z forum tak ma?
zdjęc raczej w tym miejscu nie robię bo nie wygląda a dosadzenie elaty do rh doradzila Toszka więc musi być jakiś sposób na nie
Kasia, zmiany muszą być bo obie rabaty mają być tak samo obsadzone a na tą chwilę na każdej jest co innego.
Nasadzenia były robione ubiegłej jesieni, zimą okazało się, że bukszpanowa obwódka cierpi od spadającego w rogu lukarny śniegu, więc musi zostać zastąpiona czymś innym.
Inne przypadkowe rośliny też musza się przesiedlić, licze na to, że zmiany wyjdą tym rabatom na lepsze.
trawnik odrzył, wlaśnie skosiłam go pierwszy raz po tych strasznych upałach, jest jeszcze kilka placków z sucha trawą. Co do wizyt w klinice w K-cach to zeczywiscie sprawnie to idzie, nie trzeba czekac w kolejkach, ale i tach caly dzien rozbity. pozdrawiam
ponoć na plantacji w Dolnośląskim, gdzie dotychczas dziewczyny jeździły w tym roku kul się nie dostanie, a ja prawie same kule potrzebuję.
Jest jeszcze jakaś mała plantacja w Świętokrzyskim i tam pewnie pojadę, ale nigdy tam jeszcze nie byłam, nie wiem co zastanę, także okaże się na miejscu czy wrócę z zielonym załadunkiem czy bez.
Ale deszcz musi solidnie polać żeby wyprawa w ogóle miała sens.