zbigniew_gazda – Zbyszku, mnie też miło gościć Cię u siebie i równie sympatycznie odpozdrawiam
lojalna_ - Jolu, trzymaj mnie za co tylko chcesz…zobaczysz, jeszcze my będziemy ci zazdrościć twoich wiosennych kwiatów.
popcorn – no fakt Carola…co jak co, ale Ty byś na pewno poszalała ogródkowo u Kasi.
siakowa – Kasiu, już odpowiadam:
1. nie wiem jak jest lepiej, ale ja mam u siebie zaślepione (tak zwanymi „okularami”). Na chłopski rozum biorąc to ta woda ma wyciekać na rabatki a nie krążyć w obiegu zamkniętym, więc nie za bardzo widzę sens. Po za tym wygodniej jest chyba układać tak właśnie na rabatce: doprowadzasz linię pod roślinki , zaślepiasz i już…nie martwisz się o drogę „powrotną”.
2. powinno być tak: 150 metrów to długość całkowita linii nawadniającej, czyli rura „z dziurkami” + rura doprowadzająca „bez dziurek”. Ale jak to w życiu bywa zasady zasadami a rzeczywistość rzeczywistością i u mnie jest 25 metrów linii doprowadzającej czyli „bez dziurek” doliczone dodatkowo. Na jednej sekwencji mam doliczone 11 metrów a na drugiej 14 metrów, czyli łączna długość to172 metry linii nawadniającej … I co ? Wszystko działa bez zarzutu, więc według mnie możesz nie co „nagiąć” obliczenia.