Właśnie jakoś bardziej dba się o te warzywka Choć u mnie przez tą suszę marchew i fasolka kiepsko powschodziły, buraczki tez bez szału.
Tak mam ten czarny bez. Podoba mi się i bardzo go lubię. Jest bezproblemowy, mam go kilka lat, ale dwa razy go przesadzałam , też bez problemu, ale jest nieduży jeszcze, bo trochę przycinałam po przesadzeniu. Jest trochę wcisnięty, jak większość u mnie! Bardzo chciałam go mieć , a z miejcem cienko Ale w tym roku ma mszycę - pierwszy raz! Ale ona jest też po raz pierwszy na hibiskusach. Mszyc mam pełną gamę w ogrodzie: czarna , biała, zielona... no masakra w tym roku!
A tutaj kolejni najeźdźcy zrobili spustoszenie- ostatni rdeścik został wykończony przez kolaborację mrówek i opuchlaków (ze względu na wrażliwe serca ogrodniczek z tego forum pomijam te drastyczne sceny). Wczoraj w pozostałej po wykopaniu dziurze zastosowaliśmy oprysk z wrotyczu, zamiennik już czeka w doniczce- cosik szkodnikowy ten rok jak na razie.
Bluszczyk na orzechu:
I jedyny niezaatakowany przez żadne dziadostwo rozchodnik Frosty Morn:
Oraz towarzysząca mu, wyhodowana przez mnie (dumna jak paw ) szałwia muszkatołowa:
Samych czosnkowych liści też mam co niemiara Liczę, że jak cebulki podrosną to znowu więcej zakwitnie. Wiele mi kwitnie z podziału i te z siewu już też. Ale fakt, że te same żółknące liście są niefajne i denerwujące.
W szklarni teraz czekam na pierwsze ogórki i pomidorki Właściwie już są, tylko rosną
Rabata podstodolna- wreszcie pokryła się bluszczem. Żałujemy, że nie możemy pomalować tych paskudnych ścian za nią, ale to by wymagało zerwania bluszczu i czekania, aż się odrodzi ( o ile by przetrwał taki zabieg).
Dzióra po dawnej rabatce wokół klonika jeszcze nie załatana, moja pieso-kura Saba bardzo kontenta z takiego obrotu spraw, chłodzi się w tej ziemistej niecce, aż miło . Będzie to transakcja wiązana- poprawię linię cienistej rabaty i z wykrojonej darni zrobię przeszep .
Nie potrafię zrobić dobrego zdjęcia moim bzom- idę się zapisać do Antracytowej Ani na korepetycje w tej materii (jeszcze raz zostawiam ochy nad Twoim przepięknym, sielankowym ogrodem, Aniu! .).
Dlatego uwieczniam ją z każdej możliwej strony i w każdej możliwej konfiguracji . Do kwitnienia zbierają się tez lilie, niestety porażone poskrzypkiem liliowym. Fuuuj! Nie wiem jakaż to czeluść zrodziła tę oślizgłą, szlamowatą abominację, ale wypowiedziałam jej otwartą wojnę. Na co w odwecie zatrudniła kontyngent kolejnych najemników, który zaatakował rozchodniki, zarzucając paskudne sieci wypełnione krwiożerczymi (liściożerczymii?) wąsiunami. Także na niedobór atrakcji nie narzekam w tym roku .
Niemożliwa niemożliwość- a jednak. Myślałam, że całkowicie straciłam porażone mrozem do ostatniego listka rodgersje, a tu proszę, taka niespodzianka: odbiły i mają się dobrze. Cała cienista pod orzechami rośnie zdrowo . Zbieram się w sobie, żeby w końcu nadać tej rabacie nowa linię- na razie ze zmiennym szczęściem . Ale może już w ten weekend?