Na tyłach domu uraczyłam się zupełnie nieskoordynowanymi nasadzeniami pnączy i trzmielin z myślą, aby zakryły czym prędzej ten płot

Mam tu milini i wiciokrzewy japońskie, jakaś przywarka też się chyba uchowała
No i oczywiście mini wrzosowisko, a co? kto powiedział, że nie można mieć wszystkiego?
I matko jedyna, jak ja się cieszę, że nie zaczęłam mojej przygody z ogrodem od planowania frontu

byłoby mydło i powidło jak się patrzy

Cóż, tyły i boki narazie muszą zostać, pnącza trzymam w ryzach, reszta przycięta i ogarnięta - nie ma tragedii poza ogólnym misz maszem.
Przede mną poważne wyzwanie. Front, który:
- kształt ma nietypowy
- lokalizacja południowa, patelnia jak się patrzy

- musi się zgrać z gigantyczną pergolą wzdłuż całego domu, która jest we wściekłym kolorze

brawo ja - sama go wybrałam, hahaha
W kolejnym poście pokażę ten mój zacny front i błagam - będę wdzięczna za wskazówki jak to ugryzć

Pozdrawiam
Jola