Uwielbiam ten czas, kiedy brzozy na tle lasu zaczynają się zielenić

Pięknie jest
W piątek miałam urlop i choć Święta zbliżały się wialkimi krokami, to stwierdziłam, że wszystkie pyszności zrobię w sobotę, M sprzątał dom, Marysia myła okna u siebie i Jaśka, to ja... poszłam ryć. Postanowiłam rozprawić się z trawą i czymś co ją przypominało pod serbami, żeby lepiej im się rosło. Po 3 godzinach rycia efekt marny.
Po kolejnych czterech padłam na pysk. Trochę już widać, ale jestem załamana jak ciężko idzie. No nic, trudno, powoli zawsze do przodu. Kartonami wyłożyłam, coby mi nie zarosło znowu.