Ja nie lubię Haniu w grzybkach robaczków, więc czekałam, żeby sprawdzić, czy ich tam nie ma, choćby zmarzniętych, hi, hi To taka ciekawostka była i do twojego wierszyka podpasowała
Sadzonki robiłam w czerwcu po pierwszym cięciu. Prosto do ziemi, bez ukorzeniacza, bo go ni miałam. To był dobry czas na sadzonki. Tylko 3 sztuki wetknięte w ziemię się nie ukorzeniły. Oberwałąm tylko do połowy listki i wsadzałam do ziemi. Do były gałązki postrzyżeniu bukszpanów, dlatego takie małe. Jak tniesz większe, szybciej otrzymujesz większy materiał.
W sierpniu (początek) robiłam następne sadzonki. Te dłużej się ukorzeniały, dlatego je zadołowałam i przykryłam gałązkami. Sprawdzę wiosną, co z tego będzie.
Haniu, prawdziwków wczoraj nie znaleźliśmy, ale zmarznięte na kość podgrzybki tak.
A tylko na chwilę po szyszki wyskoczyliśmy do lasu i po gałązki świerku.
Fotki u mnie
Wprawdzie, jak się rozmroziły, to na kompost takie rozciapane się nadawały, ale w lesie ślicznie na baczność sobie stały. Aha, i jedna sowa jeszcze była, ale została w lesie
Tess, na 500 się spóźniłam, świętowanie zakończone, to chociaż gratki zostawiam.
Ziemia przed zmarznięciem chyba była mokra (u mnie była), to teraz poczekaj na ocieplenie. Niedługo front i kierunek wiatrów ma się zmienić. U mnie woda w jednym kranie nawet zamarzła, nie zdążyłam odpowietrzyć