Witam serdecznie Nowe Koleżanki oraz wszystkich czytających mój wątek

- sprawiacie mi niebywałą radość!
Z zielonym dachem było tak, że od początku wiedzieliśmy, że MUSI być. Nasza działka jest na terenie o kiepskiej ziemi, właściwie piasek i glina wymieszane z kamieniami - są to suche łąki, które uwielbiam, porośnięte kostrzewami, wrzosami, kocankami, sosnami i żarnowcami. I kiedy zaistniał pomysł na domek, szkoda nam było tego naturalnego podłoża, które w tej części działki jeszcze się zachowało, ale na skutek naszej ekspansji znacznie się skurczyło. No więc hop - wskoczyło na dach - to co pod domkiem oraz pożyczone od sąsiada, który jeszcze wtedy kultywował ugór - od strony nasłonecznionej, a gruba warstwa mchu od zacienionej. Całkiem przypadkowo, okazało się, że wymiar kształtek służących do urządzania podjazdów - ekokratek - idealnie zgrał się z wymiarem połaci

. Na zdjęciach przytomnemu fotografowi (nie mnie) udało się uchwycić kluczowe momenty powstawania zielonego dachu.
Bezpośredni na deski położyliśmy folię budowlaną, na to kubełkową, następnie agrowłókninę.

Na agrowłókninie jest ekokratka, a potem ziemia i rośliny.
Tu widać jak utykam roślinki.
Teraz panuje tam wolna amerykanka, cześć sadzonych przeze mnie roślinek przetrwało, ale wysiewa się całe dobro, jakie żyje w okolicy - żarnowce, bylice, poziomki i inne. W czasie upałów, mimo podlewania, część usycha - w tym roku szczególnie. Ale mchom wystarczy trochę deszczu i odżywają.