Trawki od Toszki przed cisem, ale nie wiem jakie to
Ogrodówka, która moja Mama w L kupowała, a powiększyła swoje wymiary 4krotnie, pięknie zimuje i obficie kwitnie na różowo. Teraz przykuwa oko czerwienią
Aureola jednak kwitnie, choć bardzo skąpo
Jedna z ostatnich kwitnących jeżówek bezodmianowych wykopana we wrześniu i siedzi w donicy - nie wiem czy ją zadołuję, czy będzie testowanie jej żywotności w donicy - ogólnie jest do wydania.
Wciąż mocno wieje.
Ciepłych odcieni nabierają tawuły japońskie. Mimo że mają rodowód z zieleni miejskiej, darzę je ciepłymi uczuciami. Cenię je za odporność, zmienność wraz z porami roku, za to, że świetnie reagują na cięcie i potrafią współpracować z innymi roślinami.
Szczepiony modrzew Kórnik zaczyna jesienne przebarwianie.
Royality nabyłam impulsywnie. Obecnie służy jako podpórka dla róży Veilchenblau. Rzeczywiście trudno ja uznać za drzewko ozdobne z czegokolwiek. Kwitnie kiepsko, liście ma nijakie i owoce takoż.
Kasia, może ten filc korzeniowy to były korzenie stare? Młode korzenie to te białe (widać to na fotce). A jeżeli tak to możesz spać spokojnie
Rozchodniki już mocno karminowe
Sporo dereni powsadzałam między brzozami. Niestety po kilku sezonach trzeba było je wysadzić, bo zamierały z braku wody. Zostały tylko te z przodu i boku.
Resztę ratowałam przesadzając na nowe miejsca.
Jabłonki ozdobne traktuję tak samo jak drzewka w sadzie. Wczesną wiosną robię im oprysk miedzianem i Promanalem, potem stosuję opryski propionianem wapnia, a na koniec sezonu pryskam 5% roztworem mocznika. Wszystkie drzewka są zdrowe. Gdyby przerażała Cię ilość oprysków, to dodam, że w sadach towarowych robi się ich kilkadziesiąt.
Wiolu, dawno nie zaglądałam do Ciebie. Widzę nową, równiutką rabatę i tyle dobra, że ho,ho. Czytałam, że będziesz wiosną sadziła roślinki. Czy dobrze zrozumiałam, hortensje?
Ależ mądrze robisz Wiolu. Cała rabata będzie urodzajna a nie jak u mnie tylko dołki pod roślinami. Ja 9 lat temu nie zrobiłam tego co Ty robisz obecnie i muszę teraz kopać dołki, wynosić prawie żółty piasek, nawet gruz, dawać dobrą ziemię i dopiero sadzić. Dżwigania wiader jest przy tym dużo.
W sobotę przy ulicy wykopałam mały jałowiec płożący, który nie chciał rosnąć i dowiedziałam się dlaczego. Otóż posadzony był obok ziemi przesiąkniętej popłuczynami cementowymi. Nie mogłam szpadlem się przez nią przebić tak była twarda, cementowa. Usunęłam to, poszerzyłam dołek, wymieniłam ziemię i teraz zobaczymy czy zacznie rosnąć. Tak to się kimś można wyręczyć. Pozdrawiam Cię Wiolu serdecznie.