Cześć Jolu.
U mnie zaczęło się tak: Wylany pierwszy podjazd, zostało trochę zaprawy, M pyta się, co z tym zrobić? Kazałąm zostawić we wiaderku, potem byłam chora, tydzień stałą zaprawa we wiaderku, aż M przyjechał na weekend. Miałaś go słyszeć, jak mnie ochrzaniał, ze cement związał, a ja go nie wykorzystałam. Normalnie się wściekł, że marnotrawię i we wiadrze zostawiłam.

Pomarudził, a ja się spokojnie pytam, czy zastygł? No tak, teraz z nim nic nie zrobisz !!!
Wyjął mi go z wiaderka i chciał wyrrzucić, a ja sobie wzięłam, położyłam na skraju rabaty i postawiłam miseczkę z wodą dla ptaszków na tym mini postumencie. M wielkie oczy, bo mu nie opowiadałam, ze na O dziewczyny cuda robią z betonu. U mnie inny typ donic, wiec nie planowałam betonów wprowadzać, no ale jest

Kolejnym razem celowo zrobił więcej zaprawy na postumenty, więc zarządziłam, ze tym razem w środek zatopimy doniczki (owinęłam folią), by można było wsypać ziemię

Planowałam, ze na wiosnę posadzę sukulenty, a teraz jest mech