Co było przyczyna wydarzenia? W 2008 roku ówczesne RZGW dokonywało melioracji naszego górskiego potoku. Ekspertyzy przyrodników sobie, mapy kreślone czysto teoretycznie sobie, a w praktyce pod okiem Inspektora panowie wykonawcy obciachali klonowi korzenie, (bo był zawadą w meliorowaniu potoku):
Nikt wtedy nie zareagował. Każdy (w tym i ja) kiwał głowami). Ale cóż, mieliśmy większy problem na głowie w związku z tą inwestycją albowiem w studniach przy meliorowanym potoku zabrakło wody. Były i inne problemy "środowiskowe" wtedy.
Drzewo powoli konało a ja patrzyłam. Nawet przeszła mi w czerwcu tego roku myśl o zgłoszeniu go do wycinki. Potem zapomniałam o tym a potem sobie powiedziałam "drzewo ma właściciela przecież" a potem ono .... runęło.
Szkoda pięknego klona i szkoda strat i nakładów pracy u nas na posprzątanie u nas.
Ogrodowe zaduszki dosłownie i w przenośni.
Cóż lekcja dla mnie, żeby rzeczy ważne robić od razu. A sąsiad będzie miał czym palić przez zimę.
Robiąc zdjęcia z każdej strony przy okazji zobaczyłam jesienne kolory w ogrodzie. Pozbyłam się słupa elektrycznego (został postawiony u sąsiada, nawet nie szpeci widoku).