Jestem.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale w niedzielę zdychałam po wysiłku, a wczoraj mieliśmy bardzo zajęty dzień. Ale oto i efekty sobotnich prac ziemnych.
Na całe szczęście przed sobotą trzy dni z rzędu padało i ziemia była mokra. Dzięki temu nie unosiła się w powietrzu wielkimi tumanami, jak potrafi.
Na początek jedyne zdjęcie mające ciut koloru, a nie szary piach
Tak wygląda podcięty jaśminowiec. Babci się podoba
Tak właśnie mam go prowadzić
No i się zaczyna...
Ciekawe rzeczy odkryte pod ziemią... Jakiś peszel np z kablem... Na szczęście bez prądu...
Oczywiście spod szarości wychyla żółciutki jak słoneczko piaseczek.
Nie we wszystkie miejsca niestety pan mógł się dostać, częścią będę się zajmowała ręcznie.
Ale we wszystkich innych koparka była prowadzona bardzo precyzyjnie. Pewnie i igłę by nawlókł, jakbym poprosiła.
Słońce było tak palące, że piach wysychał momentalnie. I zaczynał pylić... Masakra gleba, do niczego się nie nadająca.
Cytując jeden z moich ulubionych kabaretów - Amargedon i Akopalipsa
I dwie fotki efektów pokoparkowych - przed sprzątaniem korzeni:
I po sprzątaniu korzeni.
Tyle ich wyniosłam. Ale nie miałam już siły. Pewnie drugie tyle jeszcze by się znalazło...
I widoczek z góry
Teraz tylko pomierzyć pH, wyrównać i będzie gotowe na rozłożenie dobroci!