Danusiu, przepięknie i nastrojowo. Zaczarowany, tajemniczy ogród. Bardzo mi się podoba. Gratuluję talentu. Dziękuję i za ten ogród i za "nie tylko bukszpanowy". Obydwa dają natchnienie i radość.
Na Warmii upały bardzo dokuczliwe. Trzeba jakoś je przetrwać.
Pozdrawiam serdecznie
Lovely Fairy jeszcze kwitnie. Mam ją posadzoną po obu stronach wejścia i z jednej strony szybciej przekwitają. Zdjęcia z dzisiaj, róż z uwagi na upał nie miałam jak przyciąć po kwitnieniu, a już wypuszczają nowe pędy pełne kwiatowych pączków
Pierwsze to Robinia akacjowa 'Twisty Baby' - kupiłam malutką, w tym roku oszalała. U Kasi prawie co roku przymarza, potem odbija i zdobi takimi poskręcanymi pędami. Uwielbiam ją za omdlałe loczki
Wiem, że nie chodzi w poście o identyfikację cisa ale to co widzę to cisy hilli - mam takiej samej wielkości rosliny. Chyba. Wojtki wyglądają inaczej, mam mniejsze ich egzemplarze i również 2-metrow; we wszystkich gałązki są prawie pionowo skierowane do góry.
Kasiu kupiłam grandiflore, wiosną ładnie ją przytnę, skoryguję i niech rośnie, a przy okazji już wychodząc zobaczyłam taką jeżówkę była po 3 zł, więc i ona wróciła ze mną
A będąc już w temacie zakupów ogrodowych ostatnio kupiłam taki domek, zawiesiłam go na pissardii przy tarasie, jednak mąż mówi,że nie może być palony tak blisko drzewa, no, więc tak sobie wisi, innego miejsca do zawieszenia przy tarasie nie mam
Gosia, chciałam zacytować wszystkie fotki z tego posta, bo piękne są. Ograniczę się jednak do tych, do których mam pytania: co to za rośliny na pierwszym zdjęciu na pierwszym planie duża zielona i na drugim zdjęciu fioletowe kwiatki?
Sił starczyło tylko na zbiór owoców i warzyw do dzisiejszej konsumpcji (pasztet z cukinii, sok z pomidorów wzbogacony natką i bazylią, duszone jabłuszka z malinami) i podlanie wrotyczowym pachnidłem hortensji i ścięcie przegorzanów. Okna zasłonięte, drzwi tarasowe zamknięte, żeby ukrop się nie wdzierał. Między ścianami przyjemny chłodek. Na zewnątrz tropiki.
Jałowce znowu trzeba ostrzyc.
Skończyła się woda w studni. Przydałaby się burza.
Wybieram te mięsiste, odcinam im końcówkę z miejscem po szypułce, kroję je na pół, łyżeczką wybieram pestki. Rozkładam na blaszce miękkim do góry, posypuję solą i suszę na słońcu. Trzeba pamiętać, aby nie wysuszyć ich na wiór. Podsuszone wrzucam do miseczki i skraplam octem winnym lub owocowym. Posypuję suszonym oregano i mieszanka ziół prowansalskich, mieszam. Wkładam ciasno do słoika, wrzucam ząbek czosnku. W przepisach podają, żeby zalewać je wrzącym olejem, zakręcić i do spiżarni (ja zalewam zimnym i wkładam słoiczki do lodówki). Kilka dni temu zjedliśmy ostatnie ubiegłoroczne. Były wyborne. Stąd to moje nastawienie tegoroczne na odmiany najlepsze do suszenia. Malinówki np. są za bardzo soczyste.
Wyglądają tak
Ruszyły róże. Z płatków tych pachnących i listków mięty zalanych zimną wodą można zrobić wspaniały napój na upały. Trzeba potrzymać go kilka godzin w lodówce.