Miałam chwilę przerwy w działaniach ogrodowych. W końcu wybraliśmy się w piątek i mogłam coś porobić.
Ponieważ było pochmurno i chłodno, a w ziemi odpowiednio wilgotno, to stwierdziłam, że wezmę się za przesadzanie.
Na pierwszy rzut poszły bodziszki kantabryjskie. Pomału obsadzam wokół domku, żeby było wygodniej kosić.

Jeszcze szpeci folia przy fundamencie i nie wiem co z nią zrobić. Czytałam, że odwija się ją i kładzie pod opaskę, albo specjalnymi listwami montuje do ścian. Na razie opaski nie planuję. Mogę ją trochę obciąć, tylko na jakiej wysokości nad gruntem?
Potem kółeczka wokół świdośliwy wypełniłam wiosennymi astrami. A wokół krzewuszki bodziszkiem. Ten kamień, to z wykopu pod fundamenty, ukrył się pod trawą i dopiero jak sąsiad kosił łąkę to coś zazgrzytało. We dwójkę z mężem ledwo daliśmy radę przesunąć go trochę. Myślę, że z drugiej strony przy skarpie też zrobię taki suchy murek to w sam raz się nada.