W niedzielę poszliśmy na spacer, a właściwie na obiad do Błażowej - w sumie w obie strony, to było 10 km.
Po drodze kapliczka na Wilczaku - odtwarzana.
I łany kaczeńców, które ciągnęły się chyba przez 2 km doliną wzdłuż potoku.
I cieszynianka wiosenna?
Na koniec pochwalę się jeszcze, że poniedziałek i wtorek spędziłam pracowity urlop na działce, na zmianę plewiąc i kopiąc.

I udało mi się skończyć drugą podporę pod hortensję.

Zdjęcie prześlę już z telefonu.