Witaj, masz trudną sytuację... Trochę znam to, z czym walczysz, bo ja też zabierałam się za przedogródek po mojej cioci, przedtem jeszcze prababci ... teren po budowie domu, w ziemi też było wszystko. No bojlera może nie znalazłam

ale kawały cegieł, guziki, ubrania, mnóóóstwo kamieni, żelastwa, jedną dość sporą metalową miednicę ...

Miałam trzy wiaderka (takie po farbach z malowania pokojów są super - mieszczą akurat tyle, ile jesteś w stanie potem unieść, żeby wywalić do kontenera czy na kompostownik) - jedno na kamienie, drugie na wszelkie odpady, trzecie na chwasty, cebulki itp. i tak sobie kopałam, najpierw sztychówką, potem wszystko motyką, w międzyczasie czyściłam ze śmieci i na koniec grabiłam i wyrównałam. Nie miałam tego dużo, więc dałam radę sama. Więc jeśli też masz działać w pojedynkę to może wyznacz sobie jakąś niewielką strefę i zrób najpierw tam porządek, jak będziesz mogła już tam sadzić i patrzeć jak rośnie to da Ci to energię i motywację do ogarnięcia dalszego obszaru. Albo zaproś w którąś sobotę do ogrodu znajomych młodych silnych chłopaków, każdego ze sztychówką, nagotuj im bigosu, upiecz ciacho i pozwól im się wykazać

Babeczki fakt silne potrafią być jak trzeba, no ale faceci jednak siły fizycznej mają więcej. Czemu z tego nie skorzystać

Powodzenia Ci życzę! Będę kibicować