Zostawiam parę kwiatuszków.
Na razie niewiele, ale samo zielone też cieszy
Niestety plany jak zwykle planami, a realizacja, zwłaszcza zależna od osób trzecich, to zupełnie dwie różne rzeczy. Plan był na dosypanie ziemi za murkiem do samego końca i sadzenie piwonii właśnie w tej dosypanej ziemi. Nie wyszło, ziemi nie ma.
Więc piwonie czekające i już ruszające w torfie poszły tymczasowo między te, które już w ziemi siedzą. Nie liczę, że te sadzone teraz zakwitną, wystarczy, że przeżyją. Na jesien mam nadzieję, że je będę mogła przesadzić.
I tym sposobem za murkiem znalazło się 58 piwonii. Niech choć zakwitnie 1/3z